– Biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie rozważają taką możliwość – potwierdza Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratora generalnego. – Dzięki eksperymentowi chcieliby zdefiniować i opisać każdy dźwięk, jaki został zarejestrowany w kabinie tupolewa, który uległ katastrofie.
Nagrania z czarnych skrzynek Tu-154 badają dwa niezależne zespoły. Na zlecenie polskiej komisji odczytuje je Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KGP. A na zlecenie wojskowej prokuratury analizę wykonuje Instytut Ekspertyz Sądowych. I właśnie biegli z Krakowa chcą wyłowić każdy dźwięk w kabinie, jaki powstał przy naciśnięciu przez pilota przycisków. Chodzi o to, by ustalić, jaki manewr się za tym krył, i określić, jak zachowywali się piloci oraz jak na ich działania reagował samolot. A także czy te reakcje w ogóle się zapisały.
Według informacji „Rz” chodzi głównie o ostatnią fazę lotu, gdy mjr Arkadiusz Protasiuk wypowiedział słowo „odchodzimy”. Choć – według nagrania – zdecydował o przerwaniu lądowania, Tu-154 zniżał się dalej, zamiast wznosić. To moment dziwnej ciszy, jaka na 14 ostatnich sekund zapadła w kabinie. – Eksperyment mógłby wyjaśnić, na ile dźwięk włączonych przez Protasiuka przycisków się zapisał, co się za nim kryło – mówi informator „Rz”.
Tu-154 w końcówce lotu poruszał się na autopilocie. Być może dlatego mimo włączenia odpowiedniego przycisku maszyna się nie poderwała. Pilot kpt. Robert Zawada sugeruje, że reakcji mogło nie być dlatego, że autopilot w takiej sytuacji działa, tylko gdy lotnisko jest wyposażone w system ILS (służący do naprowadzania). W Smoleńsku go nie było.