Lista spraw niezałatwionych

Wraz z tymi, którzy zginęli w Smoleńsku, ważne idee i projekty utraciły w życiu publicznym swych ambasadorów

Publikacja: 09.04.2011 02:05

Władysław Stasiak, prezydent Lech Kaczyński i Paweł Wypych podczas posiedzenia Narodowej Rady Rozwoj

Władysław Stasiak, prezydent Lech Kaczyński i Paweł Wypych podczas posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju, 2 marca 2010 r.

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Specjalny dodatek "Rz" w rocznicę katastrofy smoleńskiej

Lista spraw niezałatwionych jest długa. Obejmuje ustawy, których nie udało się uchwalić, i pomysły wciąż w trakcie realizacji. Póki żyli, mieli w sobie potrzebę naprawiania świata lub choćby jego kawałka. Potrafili skrócić urlop, zarwać noc, odwołać spotkanie ze znajomymi. Po to, żeby pracować.

Władysław Stasiak jako szef BBN ustawę o bezpieczeństwie narodowym napisał praktycznie sam. Chciał, by połączyła dotychczasowe uregulowania w jedną spójną całość. Od lat zgłębiał działanie systemów obronnych innych państw, zamawiał ekspertyzy. Nowa ustawa miała dać rządzącym pełną wiedzę o tym, czym dysponują na wypadek zagrożeń. Projekt przewidywał, że w wyjątkowych sytuacjach państwo będzie mogło wprowadzić zarząd komisaryczny do prywatnych firm. Podniósł się wtedy krzyk – „władza chce nacjonalizacji". Na nic zdały się tłumaczenia, że mowa o sytuacjach wyjątkowych i firmach strategicznych, np. sprowadzających surowce energetyczne. Kiedy ustawa była gotowa, doszło do przyspieszonych wyborów parlamentarnych w 2007 r. Po nich projekt trafił do szafy.

Podobny los spotkał ustawę o korpusie weteranów, którą Stasiak traktował jako element budowy systemu bezpieczeństwa. Weterani, czyli ci spośród kombatantów, którzy walczyli z bronią w ręku, mieli korzystać ze specjalnych praw. Projekt trafił pod obrady Sejmu w roku 2008. Stasiak wygłosił płomienne przemówienie. Przekonywał, że to nie tylko kwestia sprawiedliwości, ale budowania etosu armii: żołnierze, którzy walczyli o kraj, ryzykując życie, powinni mieć w nim zapewnione prawa szczególne.

– Ludzie, którzy nie dostrzegają związku opieki nad weteranami z dbałością o bezpieczeństwo narodowe, którzy traktują weteranów jako balast socjalny, robią zasadniczy i karygodny błąd – argumentował. Ustawa miała obejmować 70 tys. osób i kosztować 300 mln zł. Utknęła w sejmowej zamrażarce.

Drogi do rozwoju

Minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka zarywała noce, planując drogi, które unieważniłyby podział na Polskę A i B. Wierzyła, że sposobem na wyrównanie poziomu życia w pięciu najbiedniejszych wschodnich województwach jest wybudowanie sieci połączeń z Europą.

Pomysłem Gęsickiej jest także Czwórmiasto. Wychodząc z założenia, że główną siłą wspomagającą rozwój regionów są metropolie, forsowała plan bliskiej współpracy czterech sąsiadujących miast: Sandomierza, Tarnobrzega, Stalowej Woli i Niska. Liczą one – wraz z otaczającymi powiatami – w sumie 200 tys. osób. To potencjał równy metropolii rzeszowskiej. Problem polega na tym, że położone są w trzech województwach. – Kiedy była ministrem do spraw regionalnych, koordynowała wysiłki na rzecz współpracy – wspomina jej ówczesny zastępca Jerzy Kwieciński.

Ta część programu, która nie miała zagwarantowanego wsparcia z pieniędzy unijnych, się rozpada. Grażyna Gęsicka od grudnia 2009 r. przygotowywała program gospodarczy PiS. Składała go z elementów, które konsultowała ze specjalistami. W marcu, przed katastrofą, zaprezentowano jego zarys. Dziś widać wyraźnie, jak bardzo tego programu PiS brakuje.

Paweł Wypych, minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego, miał wizję państwa, w którym politykę prowadzi się w oparciu o długoterminowe prognozy. To on uczestniczył w tworzeniu Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Rada, w której skład weszły 44 osoby z różnych opcji politycznych, miała przygotować koncepcje na 20 – 30 lat. Chodziło o opracowanie dotyczące równomiernego rozwoju kraju i wyrównywania szans. Wypych zakładał, że rada stanie się miejscem, gdzie spotykać się będą ludzie o różnej wrażliwości społecznej, politycznej. „Szkoda, że ta rada nie powstała 20 lat wcześniej" – ubolewał jej członek prof. Witold Orłowski, wcześniej szef doradców ekonomicznych prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Tematy, którymi rada się zajęła, były poważne: demografia, finanse publiczne. Przewidywano także dyskusję o służbie zdrowia, systemie emerytalnym, infrastrukturze. Bronisław Komorowski jako kandydat na prezydenta skrytykował utworzenie rady. Po objęciu przez niego urzędu nie wznowiła ona działalności.

Recepty na deregulację

„Przeregulowane!" – denerwował się na polskie prawo dr Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich. Irytowało go, że ogromowi unormowań prawnych towarzyszy ich niestabilność i nieprzejrzystość. W artykułach naukowych skrupulatnie wyliczał, że gdy w 1990 roku uchwalono 100 nowych ustaw, to w 2007 r. było ich już 176. Biorąc do ręki opasły, liczący kilkanaście tysięcy stron rocznie Dziennik Ustaw, porównywał go z 3 tysiącami stron dziennika urzędowego w Wielkiej Brytanii i przypominał, że tam również bardzo narzekają na prawny zamęt.

Przekonywał, że nadmierna ilość nowych regulacji prowadzi do przyjmowania prawa wadliwego, o czym świadczą liczne nowelizacje ustaw, które nawet nie weszły jeszcze w życie. Nazywał parlament fabryką przepisów prawa.

I zalecał recepty na deregulację. Postulował powołanie Rady Stanu, która kontrolowałaby przepisy prewencyjnie, zanim zostaną przyjęte przez parlament, oraz oceniałby ich skutki społeczne i ekonomiczne. Do pracy nad tym projektem powołał specjalny zespół. Pomysł powstania rady znalazł się w przedstawianych przez niego projektach nowej konstytucji. Nigdy jednak nie doczekał się poważnej debaty.

Żywe pomniki

Arkadiusz Aram Rybicki, były opozycjonista, polityk PO, wstąpił do parlamentarnej grupy ds. autyzmu, gdy tylko został posłem. Doskonale znał problemy rodzin dotkniętych tym problemem – miał chorego na autyzm syna. 20 lat temu Rybiccy założyli Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym. Dzięki nim na Wybrzeżu powstał ośrodek dla dzieci i młodzieży z tą chorobą i dwa centra aktywizacji zawodowej. Jednak gdy syn dorastał, oni coraz częściej zastanawiali się, co będzie z ich dzieckiem i jego kolegami, kiedy ich zabraknie. – Planowaliśmy przeniesienie na grunt polski group-homes, które nazwaliśmy wspólnotami domowymi. W takich domach dorosłe osoby autystyczne mieszkają ze swoimi opiekunami – mówi Małgorzata Rybicka, żona posła.

Po katastrofie smoleńskiej Rybicka i jej współpracownicy ze Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym przystąpili do realizacji tych pomysłów. Chcą, by za trzy lata powstał pierwszy dom. Będzie nosić imię tragicznie zmarłego posła. Patronat nad inicjatywą objęła Anna Komorowska, małżonka prezydenta RP. Prezydent Gdańska obiecał działkę, projekt przygotował pro bono znany trójmiejski architekt Krzysztof Dowgiałło. – Dom będzie żywym pomnikiem, który będzie o Aramie przypominał – mówi Rybicka.

Przyjaciele zrealizowali także drugie wielkie marzenie Arama Rybickiego, który był działaczem Ruchu Młodej Polski. W czerwcu reaktywowali Salon Młodopolski – co dwa miesiące organizują spotkania, na których dyskutują o sprawach ważnych dla państwa.

Trzecie marzenie posła z Wybrzeża zrealizowało się połowicznie. Pragnął, by stoczniowe dźwigi – element charakterystyczny Gdańska – pozostały w krajobrazie na zawsze. Dla niego były ikoną miasta, symbolem tożsamości gdańszczan. Czynił starania, by wykorzystywać je do oprawy artystycznej ważnych wydarzeń. Chciał też dźwigi wpisać do rejestru zabytków.

Nie wszystkie żurawie udało się zachować, ale jeden nie pójdzie na żyletki. Ma go odkupić miasto. – Będzie niezwykłym pomnikiem pamięci Arama, a także Macieja Płażyńskiego i Anny Walentynowicz – mówi Małgorzata Rybicka.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.rybak@rp.pl

 

Specjalny dodatek "Rz" w rocznicę katastrofy smoleńskiej

Lista spraw niezałatwionych jest długa. Obejmuje ustawy, których nie udało się uchwalić, i pomysły wciąż w trakcie realizacji. Póki żyli, mieli w sobie potrzebę naprawiania świata lub choćby jego kawałka. Potrafili skrócić urlop, zarwać noc, odwołać spotkanie ze znajomymi. Po to, żeby pracować.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej