Rz: Podczas wizyty w Chorwacji premier Donald Tusk chwalił tamtejsze truskawki. Z kolei minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski namawiał do spędzenia wakacji w Egipcie i Tunezji, by wspomóc budżety tych krajów. Czy nie lepiej wykorzystać takie okazje na promowanie polskich produktów?
Cezary Kazimierczak:
Nawet gdyby polscy politycy potrafili i chcieli promować za granicą nasze marki, nie mogą wiele zrobić. My po prostu nie mamy rozpoznawalnych na świecie produktów. Często więc rekomendowanie ich za granicą po prostu nie ma sensu.
Nie powinniśmy od polityków oczekiwać gospodarczego patriotyzmu?
Zazwyczaj wypowiedź polityka nie wystarczy. Podam taki przykład. Ostatnio jedna z polskich fabryk wyprodukowała wysokiej klasy pojazdy pancerne. I jak się okazało, mimo dużego zainteresowania za granicą na razie nie może ich sprzedać. A dlaczego? Bo zagraniczni klienci standardowo pytali, czy któryś z pojazdów kupił już polski rząd. Gdy się okazywało, że nie, rozmowy przerywano. Ale polscy politycy mogą pomóc naszym przedsiębiorcom na niższym poziomie.