Konwencja SLD w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie przypominała imprezy wyborcze z najlepszych lat tej partii. Było trochę krytyki pod adresem przeciwników politycznych i nieco obietnic wyborczych.
Z ust lidera formacji Grzegorza Napieralskiego padło zapewnienie, że jeżeli SLD dojdzie do władzy, zadba, by pensje i emerytury były na europejskim poziomie.
Ale przede wszystkim konwencja miała być demonstracją jedności lewicy. I była. Pojawili się m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski, ekspremierzy Leszek Miller i Józef Oleksy oraz europoseł Wojciech Olejniczak, który jeszcze niedawno stał na czele wewnątrzpartyjnej opozycji.
W sobotę wszyscy zachowywali się jak jedna wielka kochająca się rodzina.
Napieralski z żoną i córkami siedział między Kwaśniewskim, a małżeństwem Millerów. Były prezydent po raz pierwszy od lat nie dystansował się od SLD. Wielokrotnie mówił "my", dając do zrozumienia, że jest częścią Sojuszu. Przekonywał, że SLD buduje silne przywództwo – to Napieralski i wielopokoleniowa drużyna, która za nim stoi.