Reklama

Billboardy tajne przez poufne

SLD ufundował niektórym kandydatom plakaty, ale chce to ukryć

Publikacja: 22.09.2011 21:16

Paulina Piechna- -Więckiewicz kandyduje do Sejmu z trzeciego miejsca na liście SLD w Warszawie

Paulina Piechna- -Więckiewicz kandyduje do Sejmu z trzeciego miejsca na liście SLD w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Kilka tysięcy billboardów w całym kraju wykupił SLD, by reklamować niektórych kandydatów na posłów. Według naszych informacji przypadły one w udziale startującym z pierwszych i drugich miejsc na listach, a czasami wsparto też tzw. trójki, np. w Warszawie, gdzie z trzeciego miejsca stratuje szefowa młodzieżówki Paulina Piechna-Więckiewicz. Nie byłoby w tym nic dziwnego (prawo na to pozwala), gdyby nie to, że i rzecznik partii Tomasz Kalita, i skarbnik Kazimierz Karolczak zaprzeczają, jakoby partia ufundowała miejsca reklamowe.

– Z funduszu centralnego nie finansujemy kampanii billboardowej – zapewniał w rozmowie z "Rz" Karolczak. – Każdy kandydat sam płaci za swoje billboardy.

– Jak to nie wykupili billboardów, skoro wiszą i gołym okiem widać, że zamówiła je partia – śmieje się członek władz Sojuszu.

Z naszych informacji wynika np., że tam, gdzie billboardy rozdzielono między dwie osoby,  70 proc. z nich dostały osoby otwierające listy, a 30 proc. dwójki.

Jednak – jak się okazało – okręg okręgowi nierówny. Dla Iwony Piątek, szefowej Partii Kobiet, jedynki na sieradzkiej liście SLD, to 70 proc. oznacza trzy billboardy. – Gdy spytałam, dlaczego tak mało, bo wiem, że na Śląsku osoby z drugich miejsc miały do dyspozycji ponad 20 billboardów, usłyszałam, że na naszym terenie tylko tyle udało się wykupić – powiedziała "Rz" Piątek.

Reklama
Reklama

Nieco lepiej powiodło sięWaldemarowi Witkowskiemu, przewodniczącemu Unii Pracy i numerowi jeden na liście SLD w Poznaniu. Jemu Sojusz ufundował kilkanaście billboardów.

Marek Dyduch, były sekretarz generalny SLD, który startuje z drugiego miejsca w Wałbrzychu, dostał od partii pięć billboardów. Za to liczba plakatów z wizerunkiem szefa Sojuszu Grzegorza Napieralskiego, numeru jeden w Szczecinie, sięga – wedle lokalnej prasy – nawet setki. Dużo plakatów wykupiono też na Śląsku, skąd o mandat walczy Kazimierz Karolczak.

– Te billboardy to starannie skrywana tajemnica – mówi "Rz" warszawski działacz SLD. – Poza kilkoma osobami nikt nie wie, ile ich wykupiono i wedle jakiego klucza rozdzielono.

Zdaniem naszego rozmówcy najpewniej był to klucz "po uważaniu". – Ludzie Napieralskiego dostali duże wsparcie, a jego przeciwnicy symboliczne – mówi. – No i są tacy, którzy w ogóle musieli obejść się smakiem. I chyba z tego powodu całą sprawę trzyma się w tajemnicy, żeby nie było protestów.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama