Kto weźmie SLD po Napieralskim

Początkiem tegorocznej klęski szefa Sojuszu był paradoksalnie jego dobry wynik w wyborach prezydenckich 2010 r.

Publikacja: 11.10.2011 22:01

Wojciech Olejniczak i Ryszard Kalisz to dziś najpoważniejsi kandydaci na funkcję przewodniczącego SL

Wojciech Olejniczak i Ryszard Kalisz to dziś najpoważniejsi kandydaci na funkcję przewodniczącego SLD

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

O Grzegorzu Napieralskim już krąży dowcip, że dokonał tego, co nie udało się prawicy, Lwu Rywinowi i licznym aferom – zabił SLD.

Obecny lider Sojuszu stał się symbolem jego porażki. Jej miarą jest zaś to, że drużyna Napieralskiego z reklamówek wyborczych – Katarzyna Piekarska, Elżbieta Streker-Dembińska, Marek Balicki, Marek Wikiński i Wiesław Szczepański – przepadła w tych wyborach. A Tomaszowi Kalicie, najbliższemu współpracownikowi lidera, który otwierał listę w Krakowie, mandat sprzątnęła sprzed nosa transseksualistka Anna Grodzka startująca z Ruchu Palikota. Zdobyła prawie 20 tys. głosów  – o 11 tys. więcej niż Kalita.

Po niespełna czterech latach rządów Napieralskiego Sojusz nie ma własnej siedziby, zasobów finansowych, ma za to najmniejszy klub w Sejmie i widoki na małe dotacje z budżetu państwa.

Oczywiście to wszystko nie jest wyłączną winą Napieralskiego. Wojciech Olejniczak po przegranej walce o przywództwo zbudował silną wewnątrzpartyjną opozycję i walczył z Napieralskim, co nie służyło formacji.

Ale przewodniczący popełnił wiele błędów, które doprowadziły do dzisiejszego obrazu nędzy i rozpaczy. Większość decyzji podejmował sam, konsultując je tylko ze swoim młodym zapleczem. Partia nie zajmowała oficjalnego stanowiska w bieżących sprawach, więc politycy mówili to, co sami uważali, a nie zawsze uważali tak samo, i powstawała kakofonia. – Nasze chodzenie do mediów straciło sens – narzekał Bartosz Arłukowicz, gdy jeszcze był w Klubie SLD.

Napieralski marginalizował wszystkie osobowości, bo bał się, że ktoś mądrzejszy, bardziej medialny lub sprawniejszy organizacyjnie odbierze mu przywództwo w partii. Wypchnął z niej Bartosza Arłukowicza i o mały włos udałoby mu się to też z Ryszardem Kaliszem.

Ale jego największym nieszczęściem było osiągnięcie dobrego wyniku w wyborach prezydenckich. Uwierzył, że on i jego bezpośredni doradcy znaleźli cudowną receptę na sukces. Dlatego teraz powtórzył chwyty z kampanii prezydenckiej. Wyborcom to się nie spodobało.

– Od ludzi słyszałem, że nie będą na nas głosowali, bo nie akceptują Napieralskiego, albo będą głosowali mimo występów naszego przewodniczącego – mówił "Rz" Zbigniew Zaborowski.

Napieralski rok temu otrzymał sygnał ostrzegawczy, gdy w wyborach samorządowych po raz pierwszy w historii SLD miał gorszy wynik niż PSL. Zostało to jednak zlekceważone.

Ustąpienie Napieralskiego z funkcji szefa SLD nie rozwiąże jednak problemów partii. Jej największą bolączką jest bowiem brak dobrego kandydata na nowego lidera. Sojusz przez lata pozbył się wielu wartościowych polityków. Spośród tych, którzy zostali, najbardziej prawdopodobnymi kandydatami są Olejniczak i Kalisz. Ten pierwszy uaktywnił się po wyborczej porażce i wielu działaczy chciałoby jego powrotu na fotel przewodniczącego. Ale przeciwnicy tego pomysłu mówią, że musiałby zrezygnować z mandatu europosła, bo Sojusz wymaga gigantycznej pracy na miejscu. A na to eurodeputowany chyba nie ma ochoty. Pytany przez "Rz", czy będzie walczył o przywództwo, uciekł od odpowiedzi.

Za to w szranki o przywództwo gotów jest stanąć Kalisz. Część działaczy uważa jednak, że po młodych przywódcach nie powinno być powrotu do przedstawicieli starszego pokolenia, a Kalisz jest w polityce  od 15 lat.

Potencjalną kandydatką mogłaby być wiceprzewodnicząca Katarzyna Piekarska, ale właśnie przegrała wybory parlamentarne. A Leszek Miller już powiedział, że nowym szefem powinien zostać polityk zasiadający w parlamencie.

Józef Oleksy sądzi, że jeżeli dojdzie do uczciwej konkurencji, to potencjalni liderzy sami się pojawią.

– Przecież Bartek Arłukowicz jest w polityce raptem od czterech lat, wcześniej nikt go nie znał – przypomina Oleksy w rozmowie z "Rz".

Dziś jednak, patrząc na przyszły 27-osobowy klub poselski SLD, trudno w to uwierzyć. Prawdopodobnie więc lider zostanie wyłoniony w drodze nieformalnych ustaleń. A sądząc po powyborczych komentarzach działaczy, każdy zostanie uznany za lepszego niż Napieralski.

O Grzegorzu Napieralskim już krąży dowcip, że dokonał tego, co nie udało się prawicy, Lwu Rywinowi i licznym aferom – zabił SLD.

Obecny lider Sojuszu stał się symbolem jego porażki. Jej miarą jest zaś to, że drużyna Napieralskiego z reklamówek wyborczych – Katarzyna Piekarska, Elżbieta Streker-Dembińska, Marek Balicki, Marek Wikiński i Wiesław Szczepański – przepadła w tych wyborach. A Tomaszowi Kalicie, najbliższemu współpracownikowi lidera, który otwierał listę w Krakowie, mandat sprzątnęła sprzed nosa transseksualistka Anna Grodzka startująca z Ruchu Palikota. Zdobyła prawie 20 tys. głosów  – o 11 tys. więcej niż Kalita.

Pozostało 84% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!