Rajoy zapowiadał, że nie pozwoli Unii na stawianie mu warunków.
– Takie deklaracje skończą się 21 listopada. Pod koniec grudnia zostanie zaprzysiężony nowy rząd. Prawdopodobnie jedną z pierwszych, zagranicznych podróży Rajoya będzie wizyta u kanclerz Merkel i u prezydenta Sarkozy'ego. Koniec, kropka. Nie ma innej drogi. Nikt nie ma wątpliwości, że kierunek decyzji rządu będzie musiał być zgodny z tym, który wskaże mu Bruksela. Mariano Rajoy doskonale o tym wie. A nie mówił o tym, bo część jego elektoratu to ludzie, którym bardzo przeszkadza, że Hiszpania podejmuje decyzje pod dyktando innych. Po wyborach, mając bezwzględną większość w parlamencie, Rajoy nie będzie miał problemów z otwartym mówieniem o relacjach z Europą.
Która namawia do cięć i wyrzeczeń. Czy oznacza to, że po czterech latach wyborcy ukarzą ludowców i zagłosują na socjalistów?
– Uważam, że wystarczy, by rząd PP podczas pierwszej kadencji podjął kilka dobrych decyzji, a wyborcy będą zadowoleni. Daję ludowcom co najmniej osiem lat. Trzeba też pamiętać, że socjalistów czekają trudne decyzje. Alfredo Perez Rubalcaba, rywal Mariana Rajoya, należy do pokolenia Felipe Gonzaleza. Raczej nie będzie startował ponownie za cztery lata. Nowy lider będzie musiał zapracować na zaufanie.
Mariano Rajoy to dość enigmatyczna postać.
– Trzeba pamiętać, że lider PP jest z Galicii. O mieszkańcach tego regionu mówi się zaś, że nigdy nie wiadomo, czy wchodzą na schody, czy z nich schodzą. Patrząc na dotychczasowe poczynania lidera PP, można stwierdzić, że ma problemy z podejmowaniem decyzji. Raczej oczekuje, że problem sam się rozwiąże. W przeciwieństwie do José Marii Aznara, którego decyzje były niezwykle jasne, Mariano Rajoy jest zagadką. Nie lubi konfliktów. Zawsze udawało mu się utrzymać na powierzchni. Można powiedzieć, że działa bardziej jak dyplomata niż jak polityk, ale to jest akurat zaleta dla przyszłego premiera. Myślę, że Rajoya polityka będzie można rozszyfrować, analizując, kogo wybrał na ministrów, zwłaszcza gospodarki, ale też zdrowia czy edukacji.