Mec. Rafał Rogalski w imieniu Jarosława Kaczyńskiego złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofa Parulskiego. Chodzi o dwa domniemane przypadki ujawnienia przez niego informacji stanowiących tajemnicę służbową.
Pierwszy ma związek z transportem zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Polski po katastrofie smoleńskiej. Ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski miał 10 kwietnia 2010 r. otrzymać informację od Parulskiego na temat stanu zwłok Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem brata prezydenta nie miał prawa udzielać jej Kwiatkowskiemu, bo ten przestał być przełożonym prokuratorów (dziesięć dni wcześniej rozdzielono stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego).
Podobną sprawę - udostępnienia Kwiatkowskiemu w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych zapisu dźwiękowego z kabiny Tu154 - prokuratura już rozstrzygała. Uznała, że choć ministrowi jako osobie nieuprawnionej udzielono informacji stanowiącej tajemnicę służbową, miało to znikomą szkodliwość. Postępowanie umorzono.
- Trudno komentować pismo pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego, skoro nie zna się jego treści. Mogę jedynie powiedzieć, że w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 r. gen. Parulski rozmawiał telefonicznie z ministrem Kwiatkowskim na temat zamierzeń strony rosyjskiej dotyczących przewiezienia zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego ze Smoleńska do Moskwy i przeprowadzenia tam sekcji zwłok - informuje rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa.
Druga kwestia, o której powiadomił prokuraturę mec. Rogalski, dotyczy ujawnienia tajemnicy postępowania ministrowi obrony Bogdanowi Klichowi. Sprawa ma związek z tzw. taśmami Edmunda Klicha. Polski akredytowany przy MAK potajemnie nagrał swoją rozmowę z ówczesnym szefem MON. Z zapisu ujawnionego przez "Gazetę Polską" wynika, że najprawdopodobniej minister obrony wszedł w posiadanie protokołu przesłuchania rosyjskiego kontrolera lotniczego Pawła Plusnina. Informacje "Rz" wskazują, że protokół zdobył tuż po katastrofie zastępca Parulskiego gen. Zbigniew Woźniak i przekazał go szefowi warszawskiej prokuratury wojskowej, a zarazem osobie najbliższej Parulskiemu, płk. Ireneuszowi Szelągowi.