Polskich chirurgów wyróżnia patriotyzm

O swych wielkich poprzednikach, pomyłce w ocenie kobiet chirurgów oraz rywalizacji z anestezjologami – mówi wybitny lekarz prof. Wojciech Noszczyk.

Publikacja: 19.09.2013 02:10

Polacy wiele wnieśli do rozwoju światowej chirurgii, choć nie zawsze ich osiągnięcia są kojarzone z

Polacy wiele wnieśli do rozwoju światowej chirurgii, choć nie zawsze ich osiągnięcia są kojarzone z ich nazwiskami – ubolewa prof. Wojciech Noszczyk

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Wczoraj rozpoczął się w Warszawie 66. Kongres Towarzystwa Chirurgów Polskich. „Rz" rozmawia z prof. Wojciechem Noszczykiem, chirurgiem, redaktorem naukowym wydanego dwa lata temu „Zarysu dziejów chirurgii polskiej", autorem podręczników medycznych, byłym wieloletnim redaktorem „Polskiego Przeglądu Chirurgicznego".

W „Zarysie dziejów chirurgii polskiej" pisze pan, że jej historia jest związana z naszymi zrywami narodowymi.

prof. Wojciech Noszczyk:

Te wydarzenia ją kształtują: powstania, wojny, zabory i odzyskiwanie niepodległości. Polska chirurgia nie jest czymś odrębnym. Jest częścią historii, nauki i kultury polskiej. Dlatego właśnie stan chirurgii polskiej jest taki, jaki jest stan naszego społeczeństwa. A jej rozwój złączony jest z naszymi dziejami. W tej monografii przyjąłem więc układ chronologiczny, a nie np. taki, który ukazywałby historię rozwoju poszczególnych działów chirurgii, choćby jamy brzusznej, klatki piersiowej czy serca. Chronologiczny układ podpowiedział mi prof. Aleksander Gieysztor, z którym odbyłem kilka spotkań.

Połączenie historii i medycyny wynika także z pana osobistych pasji.

Te dwie dziedziny – chirurgię i historię – miałem wpojone właściwie od zawsze. W mojej lekarskiej rodzinie patriotyzm odgrywał bardzo ważną rolę. Ojciec był chirurgiem, zginął w Katyniu, ojczym także był chirurgiem, a ja bardzo silnie zapamiętałem i przeżyłem powstanie warszawskie. Miałem wtedy dziewięć lat. Mieszkaliśmy w Warszawie na ul. Wilczej, niedaleko ul. Emilii Plater, i w piwnicy w naszej kamienicy był szpital polowy. Siedząc na schodach, widziałem wnoszonych rannych powstańców, czasem udawało mi się wejść do tego pomieszczenia szpitalnego i przypatrywać się operacjom. Lekarze, koledzy mojego ojca, nawet mnie nie przeganiali. Wiele lat później, już jako praktykujący lekarz, uczestniczyłem też przez jakiś czas w seminariach na wydziale historii UW.

Jaka jest polska chirurgia? Czy jest coś, co ją wyróżnia na tle światowej?

Kroki milowe światowej chirurgii to oczywiście wprowadzenie w XIX w. znieczulenia, które pozwoliło zlikwidować ból w czasie operacji, następnie wprowadzenie aseptyki i antyseptyki i wreszcie pod koniec XX w. chirurgii małoinwazyjnej. Polską chirurgię wyróżnia niesamowita pracowitość i zaradność lekarzy, którzy bardzo szybko przenosili na nasz grunt wszystkie zdobycze światowej nauki. Tak było w XIX w., ale też w czasach Polski Ludowej, mimo że bardzo utrudniony był dostęp do książek i czasopism zachodnich, nie mówiąc już o wyjazdach za granicę na zjazdy czy sympozja.

To połączenie zaradności i profesjonalizmu dotyczy nie tylko lekarzy praktykujących w ośrodkach akademickich, ale również działających w małych prowincjonalnych szpitalach. A jednak polscy chirurdzy nadążali za rozwojem nauki, zdobywali podręczniki, kształcili się i szybko wdrażali najnowsze osiągnięcia chirurgii.

Tak było chociażby z laparoskopią – pierwsze wycięcie pęcherzyka żołciowego metodą laparoskopową wykonano w Polsce w połowie maja 1991 r. w klinice chirurgicznej w Poznaniu. I od tego czasu wszystko ruszyło lawinowo: jeszcze w tym samym roku zabiegi laparoskopowe z zakresu chirurgii ogólnej wykonywano już w czterech ośrodkach, a po pięciu latach aż 85 posiadało, dzięki pozyskanym sponsorom, odpowiedni sprzęt do tego rodzaju zabiegów. Chirurdzy oblegali też szkolenia podyplomowe i byłem często zdumiony poziomem ich wiedzy.

Zawsze mówię moim uczniom: najpierw musisz cierpliwie wysłuchać chorego

Ale jest jeszcze jedna cecha, która wyróżnia polskich chirurgów – to ich patriotyzm.

Przykładem jest opisywana przez pana „chirurgia wędrowna" w czasie powstania styczniowego.

Wprowadził ją i zorganizował wybitny chirurg Polikarp Girsztowt. Polegała na tym, że lekarze – przede wszystkim chirurdzy – zaopatrzeni w nominację Rządu Narodowego, torbę z narzędziami chirurgicznymi, materiały opatrunkowe i 50 rubli, jechali w wyznaczone miejsca operować rannych powstańców. Co kilka dni pojawiali się w innym dworze, parafii, domostwie czy partyzanckim oddziale. Po operacji pozostawiali rannych pod opieką miejscowych felczerów, księży i kobiet. Część rannych, jeśli to tylko było możliwe, przerzucana była przez granicę do Galicji. Wszystko to, dzięki świetnej organizacji i konspiracji, wymykało się carskiej władzy.

Lekarze byli nawet dowódcami oddziałów partyzanckich, wielu z nich zginęło, wielu wywieziono na Syberię, po powstaniu styczniowym duża grupa wybitnych lekarzy wyjechała na emigrację i zasiliła ośrodki medyczne na Zachodzie.

Również w czasie okupacji niemieckiej podczas II wojny spotykamy bohaterskie historie chirurgów. To także ludzie, którzy często łączą kilka pasji – nie koncentrują się wyłącznie na swoim zawodzie.

Jest na to mnóstwo przykładów. Chirurdzy mają zdolności literackie, bywają muzykami, rysownikami, kolekcjonerami dzieł sztuki, nawet architektami. Dobrym przykładem takiego łączenia talentów jest wybitny XIX-wieczny chirurg, ordynator oddziału chirurgii kobiecej w Szpitalu Dzieciątka Jezus: Władysław Matlakowski. Napisał książki o budownictwie, sprzęcie i sztuce zdobniczej na Podhalu, znakomicie przetłumaczył „Hamleta", był znawcą geografii, meteorologii, ornitologii i botaniki, publikował artykuły o gwarze Mazowsza, Kujaw i Podhala, pisał recenzje teatralne i piękne, przejmujące listy do żony. Umarł w wieku czterdziestu paru lat na gruźlicę. Specjaliści z jednej dziedziny nie wiedzą często, że Matlakowski był też znakomitym znawcą innej. A to tylko jedna z postaci, o których warto pamiętać.

Jednak nazwiska polskich chirurgów nie są na świecie znane. Nie mieliśmy światowych osiągnięć czy ten brak przebicia wynikał raczej z uwarunkowań politycznych?

Polscy chirurdzy wiele wnieśli do rozwoju światowej chirurgii, choć nie zawsze ich osiągnięcia są kojarzone z ich nazwiskami. Wielka szkoda, że tak się stało. Warto jednak pamiętać, że np. Jan Mikulicz, postać rozpoznawalna w światowej chirurgii XIX w., mówił, że język polski jest dla niego mową ojczystą. Z kolei warszawski chirurg Franciszek Jawdyński pierwszy wyciął „raka pierwotnego szyi" i dopiero 18 lat po nim zrobił to George Cril. Ale to on zasłynął i znana jest dziś operacja Crila.

Podobnie nieswoiste zapalenie jelit Burrill Crohn opisał wiele lat po Antonim Leśniowskim, a Coffey 15 lat po Leonie Kryńskim opublikował technikę wszczepiania moczowodu do jelita. Niestety, wszystkie te operacje były opublikowane w piśmiennictwie polskim i nie dotarły do chirurgów zachodnich.

Inaczej rzecz wygląda z operacją Ludwika Rydygiera, który jako pierwszy opisał technikę częściowego wycięcia żołądka z powodu choroby wrzodowej. Jednak wbrew faktom chirurdzy zachodni nazywają ten zabieg operacją „Billtroth I".

Czasami jednak metody operacji opracowane przez chirurgów polskich są cytowane w piśmiennictwie światowym. Przykładem może być oryginalna metoda plastyki przełyku lub plastyki pęcherza moczowego opisane przez Maksymiliana Rutkowskiego lub operacja torbieli trzustki zaproponowana przez Antoniego Jurasza. Cieszyć może również coraz częściej wymieniane nazwisko Romualda Węgłowskiego jako jednego z pionierów chirurgii naczyniowej.

Chirurg podczas operacji porównywany bywał często do indywidualisty wirtuoza. Ale dziś to chyba jednak praca zespołowa?

Kiedyś była to na pewno przede wszystkim praca indywidualna. Dzisiaj o sukcesie chirurga w ogromnej mierze decyduje zespół specjalistów. Wszystko zaczyna się od lekarza pierwszego kontaktu i następnie internistów i specjalistów w zakresie diagnostyki. Dopiero gdy są już wykonane wszystkie badania i potwierdzone rozpoznanie, pacjent trafia do anestezjologa i następnie po konsultacji z nim na salę operacyjną. Tu największą rolę, zaraz po chirurgu, odgrywa właśnie anestezjolog, który jest przed operacją, w jej trakcie i po niej jego najważniejszym, choć często niedocenianym, partnerem.

Pomiędzy tymi dwiema specjalizacjami dochodzi do rywalizacji?

Anestezjologia wyrosła z chirurgii, ale dziś obydwie dziedziny nie mogą bez siebie funkcjonować. To prawda, że to chirurdzy zawsze zbierają laury, a o anestezjologach się zapomina, bywają niedocenieni, są w cieniu. To niesprawiedliwe.

A kobiety chirurdzy? Są już dziś doceniane?

Kobiety śmiało wkroczyły do tej dziedziny i dziś są znakomitymi chirurgami. Sam, kiedy przez 27 lat byłem szefem kliniki chirurgicznej, niechętnie angażowałem kobiety – uważałem, że jest to dla nich zbyt ciężki zawód. Godzenie obowiązków lekarza z pracą naukową i do tego obowiązkami domowymi – sądziłem, że to ponad siły. Jednak dziś muszę zweryfikować swój pogląd. W klinice chirurgicznej Szpitala Bródnowskiego w Warszawie równocześnie ze mną rozpoczynała pracę dr Hanna Bielska. Zostałem szefem tej kliniki i pracowaliśmy razem. Ja odszedłem na emeryturę, a ona do dzisiaj pracuje i operuje. Jest wspaniałym lekarzem i świetnym operatorem.

Lekarki chirurdzy mają znakomity kontakt z pacjentami. Potrafią do siebie przekonać także tych, którzy początkowo nie są wcale zachwyceni, że będą operowani przez kobiety.

Może mniej jest jeszcze cały czas kobiet chirurgów z tytułami naukowymi, choć i w tym wypadku nie brakuje świetnych przykładów. Tak więc – myliłem się, co przyznaję z pokorą.

Pierwszą znaną kobietą w polskiej chirurgii była Magdalena Bendzisławska, żona cyrulika, która po śmierci męża otrzymała od Augusta II patent na wykonywanie zawodu cyrulika.

Pana „Zarys..." poprzedza list Jana Pawła II do polskich chirurgów.

Przez wiele lat miałem zaszczyt leczyć prymasa Józefa Glempa. Operowałem go. Pracując nad „Zarysem dziejów chirurgii", poprosiłem prymasa i nuncjusza papieskiego abp. Józefa Kowalczyka, aby pomogli mi w staraniach o ten list. Moja prośba została uwzględniona i papież list nadesłał.

Porównuje w nim powołanie chirurga do powołania kapłana.

Chirurg musi podobnie jak kapłan okazać zainteresowanie i wielką życzliwość choremu. Zawsze mówię moim uczniom: najpierw musisz cierpliwie wysłuchać chorego, następnie zadać mu pytania i upewnić się, że cię rozumie, a na koniec skierować na badania. Wie pani, co mnie najbardziej zdumiewa? Przychodzą pacjenci na wizytę i zamiast opowiadać o swoich dolegliwościach, kładą przede mną wyniki badań, dokumentację medyczną i mówią, że tam wszystko znajdę. Dziwią się, gdy zaczynam pytać o ich dolegliwości. A rozmowa z lekarzem jest niezbędna, od niej naprawdę może bardzo wiele zależeć.

Wczoraj rozpoczął się w Warszawie 66. Kongres Towarzystwa Chirurgów Polskich. „Rz" rozmawia z prof. Wojciechem Noszczykiem, chirurgiem, redaktorem naukowym wydanego dwa lata temu „Zarysu dziejów chirurgii polskiej", autorem podręczników medycznych, byłym wieloletnim redaktorem „Polskiego Przeglądu Chirurgicznego".

W „Zarysie dziejów chirurgii polskiej" pisze pan, że jej historia jest związana z naszymi zrywami narodowymi.

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!