Reklama

Licznik długu jest jak termometr

Rozmowa: Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku

Publikacja: 23.09.2013 20:57

Licznik długu w 2011 roku

Licznik długu w 2011 roku

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Z ronda Dmowskiego w Warszawie zniknął, a następnie powrócił tam licznik długu publicznego. Skąd w ogóle wziął się pomysł uruchamiania podobnych liczników?

Wiktor Wojciechowski:

Pierwszy wpadł na taki pomysł prywatny deweloper działający w Nowym Jorku. Biznesmen ten zaczął walkę o większe zainteresowanie długiem od wysyłania kongresmenom i senatorom kart świątecznych z informacją, ile wynosi amerykański dług publiczny w przeliczeniu na osobę. W 1989 roku postanowił pójść na całość i zamocował na jednym ze swoich budynków licznik, który pokazywał nowojorczykom, jaką kwotę będą musieli spłacić za państwo w formie przyszłych podatków.

Dziś podobny licznik stoi na Times Square, czyli na głównym placu Nowego Jorku.

Amerykański licznik działa bez przerwy od 1989 roku?

Reklama
Reklama

Był wyłączony między 2000 a 2002 rokiem z prozaicznego powodu: w tych latach wielkość amerykańskiego długu spadała, gdyż gospodarka USA znajdowała się w bardzo dobrej sytuacji. Za to w 2008 roku zabrakło na jego wyświetlaczu miejsca na kolejną cyfrę długu. Licznik był przygotowany na 13 cyfr, a dług amerykański osiągnął wtedy 10 bilionów dolarów. Ten problem jednak udało się rozwiązać poprzez zastąpienie na tablicy symbolu dolara kolejną cyfrą. To prowizoryczne rozwiązanie przetrwało aż do dziś. Niedługo licznik wybije 17 bilionów długu publicznego.

W wielu krajach działają podobne liczniki?

W wielu miejscach, m.in. w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, w Niemczech czy Francji. W innych państwach podobne liczniki funkcjonują w formie elektronicznej, czyli gdzieś na stronach elektronicznych. To narzędzie ma zwiększyć świadomość społeczną, dlatego powinno być jak najlepiej widoczne. Swego czasu w Wielkiej Brytanii pojawił się nawet mobilny licznik długu: z obu stron długiej ciężarówki zawieszono olbrzymie wyświetlacze i jeżdżono z nimi po całym Zjednoczonym Królestwie.

Z jakimi reakcjami się spotykają się takie liczniki?

Nie słyszałem, by gdziekolwiek spotkały się z tak negatywnymi reakcjami jak u nas: by ktoś z rządu mówił, że licznik trzeba wyłączyć. W końcu taki licznik jest jak termometr. Warto go mieć pod ręką, by widzieć, czy choroba postępuje czy też nie.

—rozmawiał Michał Płociński

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama