Oczywiście, że uderzyło to we mnie osobiście, ale nie traktuje tego w kategoriach zahamowania mojej kariery, bo nie jestem na niej skoncentrowany. Natomiast czuję dyskomfort. Rywalizacja naprawdę toczyła się o ważną sprawę: o strategię regionalną i relacje z samorządowcami. Wybory, o których byłem przekonany i jestem przekonany były uczciwe, prawdziwe, zostały w ten sposób zobrzydzone ze złym skutkiem dla wizerunku całej Platformy, więc z tego powodu mam ogromny dyskomfort i żal do tych, którzy zamiast te kwestie wyjaśniać w gronach wewnętrznych, bo ona wymagała wyjaśnienia, zdecydowali się na taki tryb.
Tusk walczy o odbicie w sondażach
Myśli pan, że przez ten wybór ich rola w partii będzie marginalna? Czy Grzegorz Schetyna będzie miał jeszcze coś do zrobienia?
Zawsze jest coś do zrobienia, nawet jeśli nie jest się członkiem zarządu, ale tylko parlamentarzystą. Rola w partii zależy od samego polityka i tego czy potrafi przekonać do siebie ludzi. Jest wielu członków Platformy, którzy nie są członkami zarządu krajowego, np. Jerzy Buzek, Janusz Lewandowski, czy nawet Stefan Niesiołowski, o których nie można powiedzieć, że są zmarginalizowani i nie mają nic do powiedzenia. Przeciwnie, mają bardzo dużo do powiedzenia w Platformie.
Wygrał pan Dolny Śląsk kosztem nadszarpniętego wizerunku. Było warto?