Na łamach „Rzeczpospolitej" Krzysztof Kłopotowski, krytyk filmowy napisał, że środowisko filmowe walczyło o utworzenie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, żeby „mówić po polsku o polskich sprawach" i pytał „ co może być bardziej polskiego aniżeli tragiczna śmierć prezydenta i części elity politycznej w drodze do Katynia, aby złożyć hołd pomordowanym oficerom narodu, który znalazł się w strasznym uścisku pomiędzy Rosją a Niemcami?"
PiSF powinien dofinansować „Smoleńsk" nawet jeżeli scenariusz mówiłby o zamachu?
Nie znam scenariusza filmu Antoniego Krauzego, natomiast wiem, że to znakomity reżyser, jego ostatni film zdobył szereg nagród i w kinach miał kilkuset tysięczną widownię. Wniosek o dofinansowanie filmu „Smoleńsk" powinien zostać poddany w PISF tej samej procedurze co inne wnioski. Nie wyobrażam sobie, żeby wtedy nie znalazły się środki na dokończenie jego realizacji. Tymczasem dzisiaj dofinansowuje się ideologiczne projekty otwarcie kwestionujące polską tradycję, propagujące obyczajową rewolucję, czy prezentujące polityczne oceny współczesnej historii zgodne z poglądami panującymi w obozie władzy.
Wspomniał pan o wysokim poparciu dla Prawa i Sprawiedliwości, ale poparcie dla samego Jarosława Kaczyńskiego w porównaniu do Bronisława Komorowskiego pozostawia wiele do życzenia. Czy PiS wystawi Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich?
Miałem zaszczyt pracować u boku Pana Prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego i pamiętam w jak nieuczciwy sposób był traktowany przez najpotężniejsze media. Dziś większość tych samych mediów usilnie pracuje na pozytywny wizerunek Bronisława Komorowskiego. Efektem tego jest obecne poparcie sondażowe dla Bronisław Komorowskiego. Ale to nie jest rzetelna ocena prowadzonej polityki. Pamiętajmy, jednak że wybory prezydenckiego są dopiero za dwa lata, a w polityce to „lata świetlne". W sprawie kandydata Prawa i Sprawiedliwości na urząd Prezydenta RP decyzje dopiero zapadną.
Jak ocenia pan obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego?
Działalność prezydenta Komorowskiego jest spełnieniem oczekiwań Donalda Tuska, dla którego prezydent to „strażnik żyrandola". Najdobitniej pokazała to ostatnio sprawa ustawy dotyczącej pieniędzy z OFE. Bronisław Komorowski podpisał ustawę bo tego potrzebował Donald Tusk, żeby zasypać pieniędzmi na emerytury dziurę budżetową, którą sam zrobił. Ale potem prezydent skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, bo wie, że są poważne zarzuty co do jej zgodności z Konstytucją. Problem w tym, że podpisana ustawa wchodzi w życie, pieniądze popłyną do ZUS a państwo staje wobec groźby potężnych roszczeń odszkodowawczych. Ale Tusk potrzebował tego podpisu, bo to był interes jego i jego partii. I podpis prezydenta Komorowskiego dostał. Pracując z prezydentem Lechem Kaczyńskim poznałem inny model sprawowania tego urzędu, w którym prezydent uprawia politykę w sposób czynny, z wizją interesów i pozycji państwa na przyszłość. Gdzie prezydent, jako głowa państwa ukierunkowuje politykę prowadzoną przez rząd. Bronisław Komorowski w żaden sposób z dorobku tamtej prezydentury nie skorzystał, przeciwnie ograniczył swoją rolę do sprawowania funkcji reprezentacyjnych i pozostał prezydentem partyjnym. Jest takim „notariuszem" rządu swojej partii.
Czy powinno zostać zaostrzone prawo antyaborcyjne?
Jestem głęboko przekonany, że prawo musi chronić życie dzieci nienarodzonych. Głosowałem przeciwko odrzuceniu w pierwszym czytaniu obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, który wprowadzał zakaz tzw. aborcji eugenicznej. Uważam, że należy zaostrzyć kary dla lekarzy, którzy dokonują nielegalnej aborcji oraz dla tych, którzy do tego nakłaniają.
Polska Razem może być przyszłym koalicjantem PiS?
Nowe ugrupowanie uważam przede wszystkim za symptom stopniowego procesu rozpadu PO. W końcu Jarosław Gowin przez sześć lat należał do Platformy Obywatelskiej, był ministrem w rządzie Tuska, mówił o sobie, że jest patriotą PO, a teraz gwałtownie atakuje premiera i jego rząd. Utworzenie nowej formacji sprawiło, że pojawili się w niej politycy, którzy wiążą z nią nadzieję na kontynuację politycznych karier lub na ponowne zaistnienie na scenie politycznej.
PiS krytykując Gowina nie odstrzela sobie potencjalnego koalicjanta?
Trzeba mieć możliwość samodzielnego rządzenia, żeby móc stanąć z otwartą przyłbicą przed społeczeństwem i powiedzieć - bierzemy odpowiedzialność za sprawy państwowe. Prawo i Sprawiedliwość walczy o uzyskanie samodzielnej większości, bo chcemy poprowadzić Polskę w kierunku odbudowy jej potencjału z pożytkiem dla wszystkich Polaków. Mieliśmy złe doświadczenia koalicyjne i wyciągnęliśmy z tego wnioski. Głęboko wierzę, że do tej wizji, do naszego programu, który zostanie ogłoszony w połowie lutego, przekonamy wyborców.
Skąd PiS chce wziąć bilion na „wielkie projekty infrastrukturalne"?
Za sformułowaniem „bilion na inwestycje" kryje się idea nowej polityki gospodarczej. Na tę kwotę składają się 82 miliardy euro przyznane z budżetu UE. Do tego drugie tyle to wkład finansowy, który znajduje się w gestii samorządów i skarb państwa, konieczny do uruchomienia inwestycji unijnych. Ponad 200 mld zł to szacunkowa wysokość środków zgromadzonych na rachunkach przedsiębiorców, którzy nie reinwestują z powodu obawy przed niestabilnością sytuacji gospodarczej. Nowy projekt ustawy o CIT zawiera jasny zapis o zmianie systemu podatkowego w zakresie wydatków inwestycyjnych. Będą mogły być corocznie w całości odliczane od dochodów. Jest to zmiana radykalna, która zmobilizuje przedsiębiorców do inwestowania. Do tego mamy ocenianą na ponad 100 mld zł nadpłynność w sektorze bankowym. Jak widać z prostej kalkulacji bilion zbiera się bez większego problemu.
I będzie można zlikwidować reformę 67?
Od samego początku Prawo i Sprawiedliwość było przeciwne tej reformie. Deklarację Jarosława Kaczyński o obniżeniu wieku emerytalnego po objęciu władzy proszę traktować jako nasze zobowiązanie wyborcze.
Czy PiS w dalszym ciągu postuluje o powstanie komisji śledcza w sprawie infoafery?
Dziś każdy widzi, że powstrzymana przez rządy Prawa i Sprawiedliwości fala korupcji, powróciła za rządów PO ze zdwojoną siłą. Słyszę takie głosy nawet od przypadkowych przechodniów, których spotykam gdy idę ulicą. Dlatego żądamy od premiera Tuska, prokuratora generalnego i szefa CBA, przedstawienia podczas posiedzenia Sejmu szczegółowej informacji na temat tzw. infoafery. Złożyliśmy w tej sprawie odpowiedni wniosek ale Marszałek Kopacz robi wszystko, aby nie dopuścić do tej debaty. Jest oczywiste, że chodzi o to, by premier Tusk nie musiał tłumaczyć się opinii publicznej z tego, w jaki sposób w nadzorowanych przez niego i jego ludzi ministerstwach i urzędach doszło do korupcji na wielką skalę i kto za to odpowiada. Walczymy o tę debatę. To ważny element czystości i przejrzystości życia publicznego w naszym kraju. Posłowie mają prawo zadawać pytania i nie wolno dać się uśpić tym, że w mediach premier i inni politycy PO powtarzają w kółko, że nikt z rządu za nic odpowiedzialności nie ponosi.
Wg PiS Grzegorz Schetyna może być zaangażowany w tą aferę?
Z pojawiających się informacji wynika, że afera korupcyjna rozpoczęła się w MSWiA w okresie, w którym ministrem był Grzegorz Schetyna. Zastanawiający jest zbieg czasu ujawnienia infoafery z partyjną rozgrywką, w której Donald Tusk upokorzył i pozbył się z władz partii współtwórcy PO i wieloletniego przyjaciela. To przypomina znaną już wcześniej metodę Tuska na pozbywanie się swoich potencjalnych konkurentów politycznych.
Wcześniej Jarosław Kaczyński zniszczył Ludwika Dorna. W każdej partii jest samiec alfa, który nie respektuje odmiennego głosu.
Panie redaktorze, Ludwik Dorn w ostatnich wyborach wszedł do Sejmu z wysokiego miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości, a następnie odszedł z mandatem poselskim, który dali mu nasi wyborcy. Taka jest prawda, to są obiektywne fakty. W każdej partii jest lider, są czasem różne opinie, wizje polityczne, rywalizacja i konflikty. Ale nie opowiada się i nie dyskutuje o nich w mediach, tak jak nie rozmawia się o sprawach rodzinnych na klatce schodowej. Budowanie analogii pomiędzy Ludwikiem Dornem, a Grzegorzem Schetyną jest całkowicie nietrafione.
Jakie jest pana zdanie na temat wprowadzenia edukacji seksualnej w szkołach?
Pani minister Kluzik Rostkowska w pierwszej kolejności powinna zająć się przywróceniem do szkół nauczania historii w pełnym wymiarze, a nie zajmować się promowaniem radykalnie lewicowych projektów ideologicznych, których dramatyczne konsekwencje można już oglądać w innych krajach. Na marginesie tylko przypomnę, że Donald Tusk obiecywał laptop dla każdego ucznia i co?
Premier proponuje podręcznik dla pierwszoklasistów.
Teraz zamiast laptopa dzieciom serwuje się ideologię podcinającą korzenie cywilizacyjne i niszczącą fundament społeczeństwa, czyli rodzinę. Na to nie ma zgody, czas z tym skończyć.
Jakiej reakcji rządu spodziewał się pan po słowach Davida Camerona?
Donald Tusk powinien był od razu zareagować na słowa Davida Camerona. Tymczasem początkowo jedyną reakcją był list lidera opozycji Jarosława Kaczyńskiego. Donald Tusk milczał. Dopiero kolejne wypowiedzi premiera Wielkiej Brytanii spotkały się z jego reakcją. Nie mam wątpliwości, że rząd powinien na forum UE twardo bronić traktatowej swobody przepływu osób w ramach Unii. To fundamentalna zasada, bez której integracja europejska stanie się fikcją. Jeżeli rząd będzie stanowczo działał na rzecz praw przynależnych Polakom w krajach UE może być w tym zakresie pewien wsparcia ze strony opozycji, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, dziś głosy podobne do wypowiedzi Davida Camerona podnoszą się również w Niemczech.
Janusz Piechociński wzywa PiS do wystąpienia z frakcji EKR w PE. Skąd ataki szefa PSL na PiS?
List Prezesa Piechocińskiego wywołał wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości duże zdziwienie. W szczególności wśród tych, którzy zajmują się na co dzień sprawami rolników i wsi. To frakcja EKR opowiadała się bowiem w PE za wyrównaniem dopłat bezpośrednich dla polskich rolników i wyższym budżetem w UE na polskie rolnictwo w latach 2014-2020. Co znamienne, Europejska Partia Ludowa, do której należą wszyscy eurodeputowani PSL i PO nie popierała tych postulatów. W efekcie, zamiast możliwych nawet 42 mld euro, czy realnych 36,3 mld, polska wieś będzie mogła pozyskać tylko 28,5 mld euro. Chyba więc raczej Prezes Piechociński, jeśli rzeczywiście los polskiego rolnika leży mu na sercu, powinien zastanowić się do jakiej frakcji w PE należą jego partyjni koledzy i czy nie powinni z EPL wystąpić. Myślę, że ten list to był taki klasyczny wypadek przy pracy. Prezes PSL chciał szybko zrobić trochę huku wokół siebie i partii więc wysłał list ale dostał odpowiedź od Prezesa Jarosława Kaczyńskiego i petarda wybuchła mu w rękach.
Część PSL jest gotowa na koalicję parlamentarną z PiS. Po stronie pańskiej partii również jest taka gotowość?
Prawo i Sprawiedliwość dąży do pełnego zwycięstwa w następnych wyborach parlamentarnych, czyli uzyskania takiej większości, która umożliwi nam samodzielne rządzenie. Jesteśmy przekonani, że Polacy nie wierzą już w kolejne kłamliwe obietnice Donalda Tuska i nie chcą dalszych lat nieudolnych i nieuczciwych rządów. Dziś to my jesteśmy jedyną opozycją, która może przejąć władzę i ma zdolność sprawnego i kompetentnego rządzenia Polską.
Jak PiS ocenia wizję Polski w 2022 r. przedstawioną przez Donalda Tuska?
To nic nowego, że Donald Tusk na starcie kampanii wyborczej zapowiada kolejny już za swoich rządów „skok cywilizacyjny". Warto przypomnieć, że poprzedni miał być przy budowie dróg ekspresowych i autostrad. Niestety, za pieniądze przeznaczone na cały plan budowy 3200 km dróg zrealizowano ich mniej niż połowę, ale za to kilometr autostrady był w budowie droższy niż w Niemczech, Hiszpanii czy Danii, co jednoznacznie potwierdził Europejski Trybunał Obrachunkowy. W efekcie jedynie część dróg powstała i to we fragmentach, a wielu polskich przedsiębiorców, którzy byli podwykonawcami nie dostało zapłaty. Był to więc dla nich skok - ale w przepaść.
Polska dokona skoku cywilizacyjnego dzięki pieniądzom z UE?
Nie mam wątpliwości, że pieniądze z UE powinny służyć unowocześnianiu Polski. Ale żeby tak było, nie można dopuścić do ich dalszego marnowania tak, jak dzieje się to przez ostatnich 6 lat. Trzeba zrobić wszystko, by te ogromne środki nie znalazły się w rękach ludzi z PO, którzy wszystko robią pod hasłem: „By żyło się lepiej. Nam." Obrazem tego mechanizmu jest choćby sprzedaż publicznej spółki MSS przez zarząd Województwa Małopolskiego. Kupiła ją spółka prywatna, na czele której stoi były poseł PO. Zakup nastąpił za kwotę 2,4 mln. złotych. Tyle, że dzień przed sprzedażą, ten sam zarząd Województwa zdecydował o dofinansowaniu sprzedawanej spółki kwotą 64 mln złotych z funduszy UE. Dla pikanterii dodam tylko, że w tle sprawy pojawia się postać żony byłego ministra. Oczywiście z PO. Nic dodać, nic ująć.
A co z członkostwem Polski w grupie G20?
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że już w roku 2008 mieliśmy jako państwo podstawy do ubiegania się o wejście do tego ekskluzywnego klubu. Pozwalały na to ówczesne wyniki ekonomiczne, będące jeszcze gasnącym efektem zaledwie dwóch lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, mimo apeli ze strony prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Donald Tusk nie podjął żadnych działań w tym kierunku. Potem postulat walki o wejście do grupy G20 znalazł się w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości w roku 2011. Dziś Tusk widzi Polskę w G20 w roku 2022, czyli najwcześniej za 8 lat. To chyba daje do myślenia.
Jak pan ocenia nową rzecznik rządu i przesunięcie Pawła Grasia na partyjny front PO?
Ten rząd wyczerpał swoją formułę i cierpliwość Polaków. Tu nie pomogą już żadne sztuczki propagandowe ani zmiany personalne. Wprowadzenie do rządu pani poseł Kidawy-Błońskiej i usunięcie ministra Grasia nie ma w moim przekonaniu większego znaczenia. Twarzą rządu jest Donald Tusk – polityk, który zawiódł, wielokrotnie oszukał nie dotrzymując obietnic i uciekając od odpowiedzialności. A większości ludzi żyje się co raz trudniej. Myślę, że dlatego zaczęli baczniej obserwować życie publiczne, uważniej słuchać i kolejny raz nie dadzą się okłamać. Doskonale wiedzą, że tak nie wolno sprawować rządów, bo kiedyś już zdecydowanie odsunęli od władzy SLD i Leszka Millera, mimo, że wcześniej spektakularnie wygrał. Nie ma władzy bez odpowiedzialności.