Symulacje rozkładu mandatów pozwalają z dużą dokładnością już dziś określić, kto po majowych wyborach zostanie posłem do europarlamentu.
Przy skomplikowanej ordynacji w tych wyborach zdarza się np., że lepsze jest drugie miejsce na liście dużej partii w okręgu o wysokiej frekwencji niż pierwsze miejsce w innym, w którym mniej osób głosuje.
Do tej pory takimi symulacjami dysponowały jedynie partie. Ostatnio podobny algorytm opracowały Polska Agencja Rozwoju Regionalnego oraz Polski Instytut Badań i Analiz. Z ich materiału wynika, że wybory wygra PiS i zdobędzie 20 z 51 mandatów (o pięć więcej niż w 2009 r.). PO miałaby stracić ośmiu europosłów i zdobyłaby 17 mandatów.
Nieznacznie wynik poprawiłby SLD, który miałby osiem zamiast siedmiu mandatów. PSL wprowadziłby trzech, a nie czterech deputowanych. Tyle samo kandydatów zyskałoby mandat z list Twojego Ruchu Europa Plus, który w 2009 r. jeszcze nie istniał.
– W naszych wewnętrznych symulacjach jest niemal identyczny rozkład mandatów – mówi „Rz" jeden z europosłów PiS. Podobne prognozy dają badania PO, ale Platforma liczy na poprawę wyników.