Trudno sobie wyobrazić gorszy początek kampanii niż ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, jedynki na liście PSL do Parlamentu Europejskiego na Podkarpaciu. Od ponad tygodnia musi się on tłumaczyć z wydania blisko 50 mln zł na portal dla bezdomnych. Nie wyszły mu też negocjacje z opiekunami niepełnosprawnych dorosłych, którzy zgromadzili się pod Sejmem i nie przyjęli jego propozycji.
Nie najlepiej zaprezentował się też wicepremier Janusz Piechociński, który powiedział, że można było dać więcej pieniędzy rodzinom dzieci niepełnosprawnych, ale gdyby tak się stało, to do Sejmu przyszłyby kolejne grupy społeczne.
Kryzys świński, który doprowadził do dymisji ministra rolnictwa Stanisława Kalemby i przywrócenia na tę funkcję Marka Sawickiego, również trudno uznać za wydarzenie korzystne dla PSL.
Sytuacji ludowców nie poprawia ani zachowawcze hasło wyborcze „Tradycja. Nowoczesność. Polska", które mogłoby być użyte w każdej innej kampanii, ani ledwie zauważony pierwszy spot, w którym są tylko słowa.
Adam Jarubas, wiceprezes PSL i szef sztabu wyborczego ludowców, broni się, że spot był dobry, skoro później w podobnej konwencji swój filmik reklamowy nakręcił Ruch Palikota.