Sąd nie rozpatrzył sprawy Polski Razem przeciw Korwin-Mikkemu. Nie zdążył

Sąd Apelacyjny nie dotrzymał ustawowego terminu i nie zajął się dziś zażaleniem partii Gowina na wyrok sądu pierwszej instancji - dowiedziała się "Rz". - To skandal - komentuje mecenas Stefan Hambura.

Publikacja: 23.05.2014 18:12

Sąd nie rozpatrzył sprawy Polski Razem przeciw Korwin-Mikkemu. Nie zdążył

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Dziś Sąd Apelacyjny, zgodnie z przepisami, miał zająć się rozpatrzeniem apelacji na wyrok Sądu Okręgowego w sprawie przeciw Januszowi Korwin-Mikkemu. W pierwszej instancji wniosek Polski Razem został oddalony z przyczyn formalnych, ponieważ sąd uznał, że wypowiedź kandydata Nowej Prawicy w TVN 24 nie miała charakteru wyborczego.

Korwin-Mikke powiedział w rozmowie z Pawłem Kowalem na antenie TVN 24, że "nie ma dowodu, że Adolf Hitler wiedział o Holokauście". Partia Gowina zarzuciła mu kłamstwo i złożyła w sądzie wniosek w trybie wyborczym.

Jak jednak informowali "Rz" politycy Polski Razem, nawet po upłynięciu ustawowego terminu, sąd nie był w stanie przedstawić im postanowienia. - Dzisiaj do 15.12 Sąd Apelacyjny miał czas zgodnie z przepisami kodeksu wyborczego na rozpatrzenie naszej apelacji. O 15.30 - czyli już po ustawowym terminie - jeszcze dzwoniliśmy do Sądu, który nie był nam w stanie nawet udzielić informacji, czy odbyła się rozprawa. Ona się miała odbyć w trybie niejawnym, więc my jako strony nie jesteśmy nawet powiadamiani o terminie rozprawy - mówi "Rz" pełnomocnik komitetu wyborczego Polski Razem Grzegorz Kądzielawski.

Jak dowiedziała się "Rz" sprawa nie została rozpatrzona. - To zażalenie wpłynęło do naszego sądu tuż przed godziną 14 i w związku z krótkim czasem rozpoznania, dwie godziny są niewystarczające, będzie rozpoznany w poniedziałek rano - informuje nas rzecznik Sądu Apelacyjnego Barbara Trębska.

Pytana, czy tym samym sąd nie złamał prawa odpowiada, że nie było możliwości rozpatrzenia wniosku w ustawowym terminie. - Wiem, że sąd ma 24 godziny na rozpoznanie tego zażalenia, ale bądźmy realistami. Jeśli sędzia dostaje dokumenty po godzinie 14. i nie ma dyżurów wśród pracowników etatowych, urzędników, którzy pracują do 16 i wtedy wychodzą z sądu, to nawet jakby sędzia zajął się dziś sprawą merytorycznie i wydał orzeczenie około godz. 20, musiałoby ono leżeć do poniedziałku. Bo dopiero wtedy mógłby zostać nadany bieg temu orzeczeniu - wyjaśnia i dodaje, "że nie wie, czy sąd okręgowy miał możliwość wcześniej przesłać te dokumenty".

- To jest skandal. To oznacza porażkę wymiaru sprawiedliwości i porażkę całej polityki historycznej. Przecież to niebywałe, że sąd nie rozpatruje sprawy i to jeszcze dotyczącej Hitlera i Holocaustu, bo pracownicy etatowi pracują tylko do 16 - komentuje reprezentujący komitet przed sądem okręgowym mecenas Stefan Hambura, który kandyduje z list Polski Razem do europarlamentu.

Podkreśla też, że "niedotrzymanie czasu leży ewidentnie po stronie sądów". - My wczoraj o 15,12 złożyliśmy zażalenie. Później ok. godziny 21 pani mecenas Lidia Bagińska wysłała uzupełnienie do tego zażalenia bezpośrednio do Sądu Apelacyjnego. Już od wczoraj Sąd Apelacyjny wiedział, że ta sprawa jest w trybie wyborczym. Dziś jeszcze o 8 rano, to uzupełnienie zostało złożone bezpośrednio. W dobie elektronicznego przesyłania dokumentów, to wygląda jakby końmi dowożono te papiery z jednego sądu do drugiego. To duża farsa. My dopełniliśmy wszelkich formalności - zaznacza Hambura.

W podobnym tonie decyzję sądu ocenia lider warszawskiej listy do Parlamentu Europejskiego Paweł Kowal. - Sąd ewidentnie przełożył tą sprawę, bo bał się trudnego problemu, przed którym stanął. Wypowiedź miała ewidentnie aspekt wyborczy, w programie, który był w oczywisty sposób wyborczy. Korwin-Mikke twierdził tak wyraźnie, od samego początku programu. Domagał się wręcz, żeby był jeszcze bardziej wyborczy. Sąd nie ma w tej sprawie dobrych argumentów. Wystraszył się, że musi tę sprawę rozstrzygnąć jednoznacznie - mówi "Rz".

- To jest skandaliczne, ponieważ sąd nie rozpatrzył tej sprawy w ustawowym terminie i w ostatniej chwili poinformował, że zrobi to w poniedziałek - dodaje.

Zdaniem Kądzielawskiego, "sprawa z pewnością zakończy się umorzeniem, bo będzie już po wyborach". - Mamy sytuację, w której w majestacie prawa, to prawo jest łamane przez sąd. Tego nie da się inaczej interpretować, jak złamanie prawa przez sąd. Po co ustawodawca wpisał 24-godzinny tryb na rozpatrywanie tego typu zażaleń w trybie wyborczym. Po co w ogóle jest tryb wyborczy? Po to, żeby etatowi pracownicy poszli sobie do domu, a sędziowie stwierdzili, że 24 godziny, to to samo, co 48 albo 4 dni? - pyta retorycznie.

Po wyborach Polska Razem ma się zastanowić, czy nie zgłosić zmian do kodeksu wyborczego. - Być może faktycznie należy wprowadzić takie zmiany, by sądy nie mogły tak radykalnie zawężać od strony przedmiotowej tych spraw - zastanawia się Kowal. - Trzeba się zastanowić w ogóle, czy ten tryb wyborczy, który obecnie obowiązuje, spełnia w ogóle swoje zadanie - dodaje Hambura.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!