Wybory samorządowe. Koniec wiecznych prezydentów

Wieloletni włodarze miast z PO z trudem wymęczyli zwycięstwo. W kolejnych wyborach może być jeszcze gorzej.

Aktualizacja: 01.12.2014 00:15 Publikacja: 30.11.2014 23:39

Porażka Ryszarda Grobelnego w Poznaniu to sygnał ostrzegawczy dla innych prezydentów dużych miast

Porażka Ryszarda Grobelnego w Poznaniu to sygnał ostrzegawczy dla innych prezydentów dużych miast

Foto: Fotorzepa

Większość prezydentów, którzy męczyli się w drugiej turze, to politycy związani z Platformą Obywatelską albo przez nią popierani. Tak było w Warszawie (Hanna Gronkiewicz-Waltz), Gdańsku (Paweł Adamowicz), Wrocławiu (Rafał Dutkiewicz) czy Białymstoku (Tadeusz Truskolaski). Cała ta czwórka w poprzedniej kadencji wygrała w pierwszej turze, osiągając deklasujące rywali wyniki – od 54 proc. Gronkiewicz-Waltz i Adamowicza, przez 68,5 proc. Truskolaskiego po 72 proc. Dutkiewicza.

Tym razem zostali widowiskowo upokorzeni, musieli stawać do drugiej tury wyborów niczym polityczni nowicjusze. W dodatku – i to kolejna niespodzianka wyborów prezydenckich w dużych miastach – wszyscy naprzeciw siebie mieli kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. To zaskoczenie, dlatego że do tej pory kandydaci PiS blado wypadali w dużych miastach, gdzie elektorat ma bardziej liberalne przekonania światopoglądowe i gospodarcze aniżeli Jarosław Kaczyński. Jeszcze cztery lata temu w mateczniku Platformy – Gdańsku – Paweł Adamowicz mógł całkowicie lekceważyć radiomaryjnego posła PiS Andrzeja Jaworskiego, który nie miał szans na drugą turę. Tym razem także z nim wygrał (59 proc.), ale dopiero po dogrywce, prosząc o poparcie na ostatniej prostej samego Donalda Tuska. Ale ponad 40 proc. Jaworskiego w najbardziej platformerskim z platformerskich miast to duży sukces PiS.

Przeciw doświadczonym prezydentom z PO elektorat wielkomiejski poparł w pierwszej turze nawet politycznych nowicjuszy, jak konkurentkę Dutkiewicza, radną PiS Mirosławę Stachowiak-Różecką (przegrała, ale uzyskała aż 47 proc.). A wszak Wrocław to drugie miasto-twierdza Platformy.

Skazywany na pożarcie kandydat PiS na prezydenta Warszawy Jacek Sasin zdobył mocne 43 proc., i to w sytuacji, gdy nie jest szerzej w stolicy znany, bo w warszawskim samorządzie pracował krótko dekadę temu, a dziś nawet nie jest posłem z Warszawy.

Wybory w 2018 r. mogą być wielką wymianą pokoleniową w samorządzie

To dowód, że szyld PiS w tych wyborach pomagał, a nie szkodził – jak to wcześniej bywało. Kandydaci PiS wypadli dobrze zresztą nie tylko w konfrontacji z zasiedziałymi prezydentami z PO. Weszli do drugiej tury nawet w miastach takich jak Kraków i Katowice. Kaczyński wykazał się przy tym pragmatyzmem, bo kandydaci PiS w obu tych miastach to dawni politycy Platformy zwabieni przez niego stanowiskami. Lepiej poradził sobie nowszy nabytek – były radny PO Marek Lasota zdobył pod szyldem PiS 44 proc. poparcia w przegranym pojedynku w Krakowie z trzykadencyjnym prezydentem Jackiem Majchrowskim (56 proc.).

Choć ostatecznie samorządowcy spod sztandaru PiS w dużych miastach przegrali, to wielkomiejski przyczółek został przez Kaczyńskiego zdobyty, co będzie niebywale istotne w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, a zwłaszcza parlamentarnych.

Sztabowcy Platformy, z którymi rozmawialiśmy, przekonują, że na wyniki wyborów prezydentów dużych miast nie miały wpływu partyjne szyldy. – Wyborcy pokazali żółtą kartkę tym prezydentom, którzy rządzą od wielu kadencji. Nie dotyczyło to tylko naszych kandydatów – przekonuje jeden z nich. I zwraca uwagę: – Tam, gdzie prezydenci z PO rządzą dopiero pierwszą kadencję, jak Hanna Zdanowska w Łodzi czy Krzysztof Żuk w Lublinie, wygrywali w pierwszej turze, zdobywając ponad połowę głosów.

Tezę o kryzysie wiecznych prezydentów, w którym partyjne szyldy odgrywają drugorzędną rolę, potwierdza najbardziej efektowny wyborczy upadek – przegrana prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego, który rządził miastem przez cztery kadencje, od 1998 r. Niegdyś popierany przez Platformę, skłócił się z tą partią i tym razem startował jako kandydat niezależny z cichym poparciem m.in. PiS i jego partii satelickich. Po brutalnej kampanii Grobelny sensacyjnie, choć wyraźnie, przegrał – i to z kandydatem Platformy Jackiem Jaśkowiakiem (58 proc. do 42 proc.). Ten sygnał ostrzegawczy, który większość wiecznych prezydentów otrzymała w tych wyborach, Grobelny dostał już cztery lata temu. W 2010 r. był jedynym z prezydentów, który nie wygrał w pierwszej turze. Tyle że ten znak zlekceważył.

Kończąca się kadencja była dla Gronkiewicz-Waltz i Truskolaskiego drugą, dla Dutkiewicza trzecią, a dla rekordzisty Adamowicza – tak jak dla Grobelnego – czwartą. Dla przynajmniej części z nich będzie ostatnią. Gronkiewicz-Waltz jeszcze przed wyborami zapowiedziała, że w 2018 r. już na prezydenta stolicy nie wystartuje. Pozostali, ostrzeżeni w tym roku żółtą kartką przez wyborców, za cztery lata mogą zobaczyć kartkę czerwoną. Złą koniunkturę dla wiecznych prezydentów wyczuł włodarz Katowic Piotr Uszok, który po czterech kadencjach zrezygnował, popierając w wyborach swojego zastępcę, 38-latka Marcina Krupę, który osiągnął fantastyczny wynik – prawie 70 proc. głosów.

To nieunikniony trend. W najbliższej kadencji w samorządach dużych miast rozpocznie się wojna o schedę po wiecznych prezydentach. Wybory 2018 r. stanowić mogą najpoważniejszą wymianę pokoleniową od czasu wprowadzenia ponad dekadę temu bezpośrednich wyborów prezydentów, burmistrzów i wójtów.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!