Nieangażowanie się w sprawy krajowe, w tym tę najbardziej traumatyczną, może odświeżyć wizerunek byłego szefa PO, który za kilka lat triumfalnie powróci do polskiej polityki. Taki wniosek płynie ze znamiennego, głośnego milczenia byłego szefa PO w piątą rocznicę katastrofy smoleńskiej.
W poprzednich latach było inaczej. 10 kwietnia 2014 roku Donald Tusk mówił o potrzebie upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Wtedy jeszcze jako premier Polski, rano był na Wojskowych Powązkach, a potem w Gdańsku, gdzie wmurowano kamień węgielny pod ośrodek dla dorosłych osób z autyzmem budowany przez bliskich zmarłego w katastrofie posła PO Arkadiusza „Arama" Rybickiego. Przyjaciela Tuska.
W tym roku obecny przewodniczący Rady Europejskiej milczał. Nie brał udziału w uroczystościach upamiętniających tych, którzy zginęli pięć lat temu pod Smoleńskiem. Nie wydał komunikatu, nie zabrał głosu. Nawet nie wspomniał ofiar katastrofy smoleńskiej okolicznościowym wpisem na Twitterze, mimo że w przeszłości wykorzystywał media społecznościowe do tego, żeby uczcić pamięć zmarłego profesora Edwarda Wnuka-Lipińskiego czy zamordowanego w Rosji lidera opozycji Borisa Niemcowa.
Jedynym znanym przejawem aktywności Donalda Tuska z 10 kwietnia było zamieszczenie na Twitterze z konta przewodniczącego Rady Europejskiej wpisu o nadchodzących służbowych spotkaniach. Na temat piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej prywatne konto szefa RE również milczało. Donald Tusk nie reagował na zapytania dziennikarzy, polityków, internautów, mimo że wiadomo, iż sam śledzi swoje twitterowe konto. Niektórzy przypominali podsłuchaną w restauracji Sowa & Przyjaciele, a opublikowaną przez tygodnik „Wprost", rozmowę Jacka Krawca, prezesa Orlenu, z Pawłem Grasiem, byłym rzecznikiem rządu, na temat przyszłości Tuska: „(...) idziesz w zupełnie inną orbitę, odseparowujesz się od tego wszystkiego, od tego syfu, k..., jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu. Tak naprawdę pytanie jest o motywację".
Motywacją miałby być powrót Donalda Tuska do krajowej polityki, gdy w 2019 r. skończy się jego kadencja na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Zakładając, że będzie sprawował urząd w UE przez dwie kadencje. Co jest całkiem możliwe, gdyż Tusk prowadzi politykę mało efektowną, ale spokojną i sprawną, nie narażając się liderom najsilniejszych państw Unii Europejskiej, którzy będą decydować o jego przyszłości po 31 maja 2017 roku.
W drugiej kadencji sprawowania urzędu Tusk będzie mógł sobie pozwolić na bardziej ofensywną politykę, co po pięciu latach przewodniczenia Radzie Europejskiej uczyni byłego premiera RP jednym z najsilniejszych polityków Starego Kontynentu. Polakom w 2020 roku Tusk będzie chciał się przypomnieć głównie europejskimi osiągnięciami czy też okresem premierostwa, kiedy przeprowadził Polskę suchą nogą przez kryzys gospodarczy i nie dopuścił do recesji. Przemyślana strategia niemieszania się do spraw polskich, w tym głównie przemilczenie tematyki smoleńskiej przez Tuska, nieodpowiadanie na zaczepki Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS, może doprowadzić to tego, że za kilka lat traumatyczny temat dzielący Polaków mniej będzie się im kojarzyć z byłym premierem i szefem PO.
Tym bardziej że tematyka smoleńska męczy dużą część społeczeństwa. W 2020 r. Tusk może okazać się dla Polaków nową jakością i uosobieniem międzynarodowego sukcesu.