Jest to odpowiedź na list, który prezydent wysłał do arcybiskupa tuż po podpisaniu ustawy o zapłodnieniu pozaustrojowym.
Prezydent: dbam o konsensus
Pierwszy list w sprawie in vitro przewodniczący episkopatu Polski napisał do prezydenta 17 lipca. Prosił, by nie składał swojego podpisu pod ustawą. Podkreślał, że apel jest nie tylko jego prawem, ale i obowiązkiem. Metropolita poznański zwracał uwagę, że sporze o in vitro występują nie tylko przeciwnicy i zwolennicy.
„Jest jeszcze trzecia strona, którą próbuje się całkowicie pominąć i uprzedmiotowić – argumentował. - Tą trzecią stroną są dzieci nienarodzone. Im właśnie, tuż po poczęciu, odbiera się prawo do rozwoju, narodzin i godnego życia. W ten sposób traktuje się je nie jako osoby ludzkie, ale jako przedmioty, którymi można dowolnie dysponować".
Bronisław Komorowski odpowiedział w środę 22 lipca. List do abpa Gądeckiego wysłał tuż po podpisaniu ustawy o zapłodnieniu pozaustrojowym. Stwierdzał, że jego rolą „jako głowy państwa jest troszczyć się o wszystkich obywateli, bez względu na ich światopogląd czy wyznanie, godzić skrajne stanowiska i dbać o wypracowywany w Sejmie konsensus". Podkreślał przy tym, że jego stanowisko w tej sprawie „jest podyktowane zarówno troską o wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, jak i szacunkiem dla roli Episkopatu w naszym życiu społecznym. Roli budowanej w oparciu o zasadę wzajemnego poszanowania autonomii państwa i Kościoła".
Bronisław Komorowski przyznawał też, że „w parlamentarnej debacie nad kwestią in vitro partyjne kalkulacje i ideologiczne spory przesłaniają rzeczowe argumenty", a ustawa ma także swoje słabości.