W poprzednich dodatkach pisaliśmy głównie o wyzwaniach wynikłych z nowych regulacji – najpierw o tych związanych z przeniesieniem unijnych zapisów do polskiej ustawy o rachunkowości, a potem z jej interpretacją przez firmy. Teraz zwracamy uwagę na efekty. Nadeszła chwila prawdy. W dniu oddawania do druku tego dodatku, czyli w połowie marca, gdy dopiero rusza na dobre sezon publikacji raportów rocznych, trudno ocenić, czy sprawdzą się optymistyczne przewidywania części ekspertów mówiących o poważnym podejściu firm do nowych regulacji.

Jednak jest już pewne, że ich efektem będzie zmiana. Eksperci, przedstawiciele rządu i firm, którzy uczestniczyli w tegorocznej serii debat „Rzeczpospolitej", niejeden raz wyrażali nadzieję, że za kilka lat zmieni się podejście firm do prowadzenia biznesu, ich perspektywa wypracowywania zysków. Nikt co prawda nie liczy, że nagle twardzi przedsiębiorcy i menedżerowie zaczną myśleć wyłącznie o tym, jak budować społeczną wartość i zwiększać pozytywny wpływ na otoczenie. Jednak ich nastawienie może znacząco zmienić analiza informacji wykraczających poza suche dane z arkuszy obliczeniowych (spread sheetów). Jest więc szansa, że mniej będzie tzw. sheet-menedżerów, którzy za tabelami Excela nie widzą ani pracowników, ani klientów, ani dostawców, nie wspominając o jakichś tam drzewach czy rzekach.

Komentarze spółek, które na poważnie zabrały się do raportowania, potwierdzają, że to dobry sposób, by uzyskać wiele nieosiągalnych albo niezauważanych wcześniej informacji o firmie. Wraz z większą liczbą informacji w naturalny sposób poszerza się perspektywa podejścia do biznesu, co sprzyja bardziej odpowiedzialnym zachowaniom. Tym bardziej że konsumenci oraz – coraz częściej – inwestorzy doceniają odpowiedzialne spółki. Więc jest marchewka w postaci wzrostu zysków i kursu akcji. Jest też kij – bo we współczesnym cyfrowym świecie nawet mały kryzys może szybko przerodzić się w kosztowny reputacyjny skandal.