Nie ma w ordynacji podatkowej przepisu, który definiowałby pojęcie akt - i to zarówno dokumentujących czynności sprawdzające, jak i postępowanie podatkowe, kontrolę podatkową oraz postępowania w sprawach o przestępstwa lub wykroczenia skarbowe. Jedyna wzmianka o takich dokumentach znajduje się w art. 293 §2 ordynacji. Pozwala to na dowolność udostępniania dokumentów zgromadzonych w konkretnej sprawie.
Przekonać się o tym mogą ci, których sprawy trafiają do sądu administracyjnego. Wtedy zazwyczaj się okazuje, że przekazane przez skarbówkę razem ze skargą akta sprawy są uboższe od tych, które przeglądał podatnik lub jego pełnomocnik na etapie postępowania.
Nie ma w nich np. korespondencji wewnętrznej między wydziałami urzędu lub izby skarbowej, dopisków na boku akt sprawy czy dokumentów, które zainicjowały kontrolę u podatnika. W aktach nie ma też śladu po materiale, który fiskusowi posłużył do porównania np. cen transferowych stosowanych przez kontrolowanego podatnika.
- Do sądu przekazywana jest tylko korespondencja z podatnikiem i dokumenty urzędowe - podkreśla Dorota Szubielska, radca prawny w kancelarii Chadbourne & Parke. Jak twierdzi, często słyszy od urzędników, że dane dokumenty nie trafiły do sądu razem z aktami sprawy, bo nie były "aktami podatkowymi". Marek Kolibski, doradca podatkowy z kancelarii Ożóg i Wspólnicy, nie ma wątpliwości, że taka praktyka fiskusa sprawia duży kłopot sądom? jak mają badać całość postępowania, skoro nie otrzymują pełnej dokumentacji.
- Mamy problemy z aktami administracyjnymi, jakie otrzymujemy od różnych organów. Trafia do nas bowiem zbiór luźnych kartek, które często nie są ani ponumerowane, ani zszyte. Nie ma żadnego spisu treści, o chronologicznym ich poukładaniu nie wspominając. W takim wypadku zwracamy akta organom administracji w celu ich uporządkowania - powiedziała "Rz" sędzia Irena Kamińska, przewodnicząca Wydziału Informacji Sądowej i rzecznik prasowy WSA w Warszawie.