Reklama

Adwokat: sąd powinien patrzeć na dochody, a nie na majątek klienta

Nie ma obiektywnego mechanizmu, który by określał kryteria przyznawania pomocy prawnej z urzędu – mówi adwokat Mateusz Boznański.

Publikacja: 14.10.2022 08:21

Adwokat: sąd powinien patrzeć na dochody, a nie na majątek klienta

Foto: Adobe Stock

Czy spotkał się pan z sytuacją, że osoba potrzebująca pełnomocnika z urzędu go nie otrzymała, a tej, którą było stać na opłacenie zastępstwa procesowego, przyznano je z urzędu?

Przykład z życia – osoba ubiegająca się pomoc prawną w postępowaniu karnym, będąca ofiarą przemocy domowej, zatrudniona na ¾ etatu za najniższą krajową, otrzymała decyzję odmowną (wiem, bo sam pomagałem jej pisać odwołanie). Uzasadniono to tym, że nie jest to sprawa nagła i można się było przygotować. Drugi przykład – sprawa cywilna w której jedna ze stron formułuje pisma bardzo poprawnie przygotowane, ale nacechowane agresją do mnie jako pełnomocnika, jak i do mojego klienta – otrzymuje pełnomocnika z urzędu. I odnoszę wrażenie, że gdyby nie właśnie ta agresja, to uzyskanie go byłoby trudne. Bo pełnomocnik kanalizuję agresję strony, która w innym przypadku mogłaby się zwrócić w kierunku sądu.

Jakieś inne przykłady

Pamiętam np. sprawę sprzed lat, w której cudzoziemiec zarzucał sąd dziesiątkami różnych wniosków, słabo napisanymi po polsku (nie chciał bowiem płacić za tłumacza), aż w końcu wyznaczono mu pełnomocnika z urzędu. Nie przyznano mu jednak tłumacza, więc ten pełnomocnik sam musiał tłumaczyć dokumenty i porozumiewać się z klientem. Kolejny przykład, tym razem odmowy przyznania zastępstwa z urzędu, to sprawa dość niedawna. Klient dysponował co prawda majątkiem, ale była to nieruchomość, w dodatku niesprzedawalna bo stanowiła przedmiot postępowania. No ale skoro miał majątek, to pełnomocnika z urzędu mu odmówiono. Przy tym jest jeszcze jeden problem.

Jaki dokładnie?

Reklama
Reklama

Jak wiadomo, koszty zastępstwa procesowego z urzędu wynikają z rozporządzeń ws. stawek adwokackich i radcowskich. Sądy często uznają że jest to wynagrodzenie pełnomocnika –ale to błąd. Jest to zwrot poniesionych przez stronę kosztów na obsługę prawną. W przypadku spraw czysto finansowych stawki te są mniej więcej zbliżone do rynkowych Jednak w innych sprawach są całkowicie odrealnione. Np. w sprawach z zakresu prawa pracy wynoszą 120 zł – za całe postępowanie. Klient wygrywający sprawę ponosi najpierw koszty zastępstwa procesowego, a następnie zostaje na jego rzecz zasądzone 120 zł. W efekcie „opłaca się” zwolnić pracownika nawet z naruszeniem kodeksu pracy – jest duża szansa, że nie pójdzie on do sądu, bo musiałby najpierw opłacić pełnomocnika według stawek rynkowych, a na końcu odzyskałby 120 zł.

Co to ma wspólnego z wyznaczaniem pełnomocnika z urzędu?

To że odmowa przyznania adwokata z urzędu w takich sprawach, często jest argumentowana tym, że w danej kategorii sprawie koszty zastępstwa procesowego nie są wysokie. Czyli sąd bierze rozporządzenie i myśli, że jakikolwiek adwokat będzie pracował za 120 zł, więc strona może ten koszt ponieść. Tymczasem zgodnie z przepisami wysokość kosztów to jedna rzecz, a umowa klienta z adwokatem lub radcą prawnym, to sprawa zupełnie niezależna. Ale to stanowi jeden z powodów dla którego odmawia się przyznania pełnomocnika z urzędu. I teraz dochodzimy do rzeczy najtrudniejszej.

To znaczy?

Istnieją wzory oświadczeń o stanie rodzinnym i majątkowym, które strona wypełnia w celu uzyskania zwolnienia z kosztów w części lub w całości oraz uzyskania pomocy pełnomocnika z urzędu w postępowaniu cywilnym. Te formularze są dość szczegółowe – wpisuje się w nich stan majątku ruchomego, nieruchomego, liczby osób w gospodarstwie domowym. Co więcej, drugiej stronie przysługuje prawo zweryfikowania prawdziwości tych danych. Można się więc narazić na odpowiedzialność w przypadku zatajenia jakichś składników majątkowych. Nie ma jednak żadnego mechanizmu, który by pozwalał ocenić, dlaczego podjęto decyzję o zwolnieniu z kosztów, bądź nie. Dochodzi więc do sytuacji, gdy jeden sędzia zwolni z kosztów Kowalskiego który ma mieszkanie, samochód i niewielki dochód, a inny przy takim samym stanie majątku uzna że nie ma podstaw do zwolnienia z kosztów sądowych. Nie ma bowiem żadnego obiektywnego mechanizmu który by określał kryteria przyznawania pomocy prawnej z urzędu i zwolnienia od kosztów, a przecież przy wprowadzaniu ustawy punktów bezpłatnej pomocy prawnej najpierw były propozycje, by mogły z nich korzystać tylko osoby kwalifikujące się do pomocy społecznej, co byłoby jakimś obiektywnym kryterium.

I nie ma żadnych prób wprowadzenia takich kryteriów?

Reklama
Reklama

Wiadomo, że są różne sytuacje życiowe, ale można wprowadzić choćby ogólne kryterium pozwalające obiektywnie ocenić, czy zaszła przyczyna wyznaczenia pełnomocnika z urzędu. O obrońcach w sprawach karnych tu nie mówię, bo to zupełnie inna sprawa – prawo do obrońcy powinno przysługiwać każdemu już od chwili zatrzymania – jak w USA, ale tego postulatu nie podjęła żadna z ekip politycznych dotąd rządzących. W przypadku pełnomocników nie ma choćby prób ujednolicenia zasad i przyjęcia obiektywnych kryteriów.

A jak pana zdaniem powinny wyglądać takie kryteria?

W przyznawaniu pomocy prawnej powinno się raczej patrzeć na dochody, niż majątek. Bo co z tego, że emeryt ma mieszkanie w centrum Warszawy warte 1,5 mln zł, jeśli emerytury dostaje 1500 zł. Przecież nie sprzeda tego mieszkania, żeby opłacić adwokata. Po drugie, prawo do pełnomocnika z urzędu powinno być powiązane choćby z wskaźnikami uprawniającymi do otrzymywania pomocy społecznej. Bo jeśli ktoś się do takiej pomocy kwalifikuje, to mógłby na przykład uzyskać pomoc prawną już w sporach o niskiej wartości nawet o wartości między 10 tys. a 50 tys. zł, czy nawet niższej. Ale pomoc prawną w sporach powyżej 50.000 mogła być udzielona także osobom, które uzyskują dochód w postaci podwójnej wartości dochodu kwalifikującego do pomocy społecznej, i tak dalej aż do spraw, w których stawki z rozporządzeń są najwyższe. No i po trzecie – urealnienie m. in. stawek za sprawy rodzinne i pracownicze jest konieczne. Bo nie można utrzymywać tak niskich stawek, a potem udawać że ktokolwiek będzie za takie stawki pracował i budować narracje, że przecież to tylko 720 zł (przy rozwodzie) więc trzeba było sobie zaoszczędzić na profesjonalną pomoc prawną.

Czytaj więcej

Sąd: burmistrz nie mógł odmówić adwokatowi zapłaty 1440 zł
Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama