Co najmniej trzy ugrupowania z ośmiu startujących w wyborach parlamentarnych zamierzają zafundować nam niższe emerytury – wynika z analizy „Rzeczpospolitej".
Chodzi przede wszystkim o propozycje obniżenia wieku emerytalnego, czego chcą PiS, Zjednoczona Lewica oraz PSL. PiS zakłada 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. ZL chce, by mężczyźni mogli przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 40 lat, a kobiety 35 lat (co de facto oznacza wiek emerytalny dla kobiet ok. 60 lat). PSL chce, by wszyscy uzyskiwali prawo do świadczenia po 40 latach pracy.
Ekonomiści i demografowie nie mają wątpliwości, że doprowadzi to do obniżenia przyszłych emerytur, zwłaszcza dla pań. Za 20 lat kobiety przechodzące na emeryturę w wieku 60 lat dostaną świadczenie nawet o 40 proc. niższe, niż gdyby pracowały jeszcze siedem lat. Mężczyźni, którzy zrezygnują z pracy w wieku 65 lat, otrzymają o ok. 17 proc. mniej niż w wieku 67 lat.
Co najmniej cztery partie chcą za to, by Polacy płacili więcej składek do ZUS. Propozycje ozusowania umów cywilnoprawnych mają ZL i PiS, a PO – tylko umów-zleceń. Partia Razem chce, by wyższe składki płaciły osoby dobrze zarabiające. Proponuje więc zniesienie limitu wysokości płacenia składek od dochodów z pracy i uzależnienie składki od dochodów osiąganych przez firmy.
Politycy podkreślają, że obecnie pracodawcy, by obniżyć swoje koszty, nadużywają umów cywilnoprawnych. A to obniża wpływy do ZUS i pozbawia pracujących oszczędności na przyszłość. – Rozumiem taką argumentację. Warto jednak zaznaczyć, że proste ozusowanie umów cywilnoprawnych oznacza dla pracodawców wyższe koszty. By tego uniknąć, mogą zacząć obniżać płacę netto albo rezygnować z części załogi – ocenia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Dodaje, że takich konsekwencji pozwala uniknąć propozycja PO.