Widmo plajty zagląda w oczy transportowcom

Z powodu wzrostu kosztów polskie firmy zajmujące się przewozem towarów mogą stracić nawet połowę zleceń na obsługę unijnego rynku. W branżę dodatkowo uderzy brexit.

Aktualizacja: 26.10.2018 06:49 Publikacja: 25.10.2018 19:49

Widmo plajty zagląda w oczy transportowcom

Foto: AdobeStock

W ilości przewiezionych towarów na terenie UE polskie firmy transportowe mają ponad jedną czwartą europejskiego rynku. Na trasach pomiędzy kontynentalną Europą a Wielką Brytanią udział ciężarówek z polską rejestracją przekracza 20 proc., a w przewozach kabotażowych na terenie Wysp Brytyjskich polskie firmy transportowe są liderem. To sprawia, że ewentualny twardy brexit w polską branżę transportową uderzyłby szczególnie mocno.

- Nad firmami wisi groźba wzrostu kosztów związanych z wprowadzaniem unijnych przepisów o delegowaniu za granicę pracowników, a minorowe nastroje przedsiębiorców jeszcze podkopuje perspektywa brexitu. – Możemy stracić więcej niż połowę naszych udziałów w rynku – mówi „Rzeczpospolitej" Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD). Taki scenariusz doprowadziłby do fali bankructw i uderzył rykoszetem w całą polską gospodarkę.

Chodzi nie tylko o przewozy związane z wymianą handlową między Polską a Wielką Brytanią, ale także pomiędzy Wielką Brytanią a innymi krajami UE. Przewozy do lub z Anglii realizowane przez polskie firmy transportowe to blisko milion kursów rocznie. Przy tym strata umów to zaledwie część nadchodzących kłopotów: jeśli pojawią się odprawy graniczne, znacznie wydłuży się czas transportu. A to podniesie koszty działalności.

Długi i upadłości

Już teraz problemem branży jest malejąca opłacalność działalności. 85 proc. przewoźników to małe firmy, więc rentowność zwykle wynosi od 1 do 1,5 proc. Badania Instytutu Keralla Research przeprowadzone rok temu wśród przedstawicieli firm transportowych pokazały, że poziom frachtów spada, a zarazem rośnie liczba upadłości. A w lipcu tego roku Krajowy Rejestr Długów informował, że łączne zadłużenie przewoźników towarowych sięgnęło w połowie roku 925 mln zł, natomiast liczba niespłacających zobowiązań firm zgłoszonych przez wierzycieli do KRD wzrosła do 23,7 tys. z 21 tys. rok wcześniej. Na przestrzeni 12 miesięcy zadłużenie branży zwiększyło się aż o 40 proc. Główni wierzyciele to firmy windykacyjne, firmy finansujące zakup i wynajem samochodów, a także przedsiębiorstwa zajmujące się sprzedażą paliw.

Kłopoty finansowe to efekt obniżania cen na rynku wskutek rosnącej konkurencji. Dotyczy to zwłaszcza przewoźników zagranicznych – przedsiębiorstw przewozowych z państw Europy Środkowo-Wschodniej, jak Rumunia, Bułgaria czy Litwa. Ich atutem są niższe koszty. Ale szybko rośnie także krajowa konkurencja. W ostatnich dziesięciu latach liczba przedsiębiorstw przewozowych wzrosła o 210 proc., a liczba pojazdów ciężarowych o 235 proc. Według ZMPD liczba samochodów uprawnionych do międzynarodowego transportu drogowego mocno poszła w górę zwłaszcza w ostatnich kilku latach. Jeśli w 2016 r. było ich nieco ponad 205 tys., to w sierpniu 2018 r. już przeszło 242 tys.

Wynika to m.in. z wymiany parku aut w dużych firmach. To sprawiło, że na rynek wtórny trafia spora liczba dobrych pojazdów – choć mniej ekologicznych, ale za stosunkowo niewielkie pieniądze. Dzięki temu pojawiła się znacząca grupa przedsiębiorców zainteresowanych wejściem na rynek z używanymi ciężarówkami – zwłaszcza kierowców rezygnujących z pracy u dotychczasowego przewoźnika i zakładających swoje biznesy. Konsekwencją okazały się braki pracowników w większych firmach. Z raportu „Rynek pracy kierowców" przygotowanego przez firmę doradczą PwC oraz Związek Pracodawców „Transport i Logistyka Polska" wynika, że na rynku może brakować ok. 100 tys. kierowców.

Na europejskim rynku polskie przedsiębiorstwa wygrywają głównie kosztami pracy, ale także elastycznością i dopasowaniem do potrzeb klienta. Ale teraz ich przewagi mogą radykalnie osłabić zmiany przepisów dotyczących pracy transportowców w krajach UE. Chodzi o dyrektywę o pracownikach delegowanych: zastosowanie jej oznaczałoby, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa. A to doprowadziłoby do drastycznego wzrostu kosztów. – Absolutnie się na to nie zgadzamy. To są działania mające wyeliminować nas z rynku – twierdzi Buczek.

Kara za nocleg

W ostatnim czasie palącym problemem polskich tirów stały się nakładane w krajach UE wysokie kary za tzw. regularny tygodniowy odpoczynek (45 godzin) spędzany w kabinie zamiast w hotelu. Choć związane z tym przepisy obowiązują od lat, dopiero teraz zaczęto je surowo egzekwować. – W ostatnich tygodniach na polskich kierowców nałożono tyle kar, ile w ostatnich dwóch latach – twierdzi Łukasz Włoch, główny ekspert ds. analiz i rozliczeń w Ogólnopolskim Centrum Rozliczania Kierowców.

Kolejnym problemem jest pomysł polskich związkowców dotyczący ubruttowienia wynagrodzenia kierowców, czyli naliczania ZUS-u i podatku od większej części wypłacanych kwot. ZMPD szacuje, że to doprowadziłoby do podniesienia kosztów pracy nawet o jedną piątą. ©?

Nowoczesna flota polskim atutem

Według GITD w końcu 2017 r. transportem towarowym na terenie UE zajmowały się w Polsce 34 633 firmy. Łącznie posiadały ponad 218,5 tys. pojazdów. Większość stanowiły małe przedsiębiorstwa rodzinne. 13,8 tys. firm miało od 2 do 4 samochodów. Ponad 7,8 tys. dysponowało jednym pojazdem, niewiele mniej miało ich od 5 do 10. Największych przedsiębiorstw, które w swoim parku posiadały powyżej 100 aut, było 137. Największy odsetek stanowiły samochody o ładowności powyżej 20 ton – prawie 160,2 tys. Na drugim miejscu znalazły się ciężarówki od 1 do 6 ton, najmniej było aut od 6 do 20 ton. Obecnie prawie 91,9 tys. aut dysponuje normą emisji Euro 5, natomiast 75,6 tys. spełnia normę Euro 6. To sprawia, że Polska posiada jedną z najnowocześniejszych flot ciężarowych w Europie. Także jedną z najdroższych – średni koszt zakupu nowego ciągnika siodłowego i naczepy chłodni to 650 tys. zł netto.

Opinia

Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes

Polski sektor transportu drogowego charakteryzuje się dużą fragmentacją, dużą konkurencyjnością i znaczną wrażliwością na czynniki zewnętrzne. Kilka lat temu poniósł już znaczne straty z powodu wprowadzenia sankcji UE wobec Rosji, rosyjskiego embarga, konfliktu zbrojnego na Ukrainie, zamkniętego małego ruchu granicznego z Rosją oraz nowych uregulowań prawnych w niektórych krajach UE, jak płaca minimalna czy kary za zakwaterowanie w kabinie samochodu ciężarowego. Polskie firmy transportowe muszą również walczyć o pracowników, którzy podobnie jak w budownictwie dyktują obecnie warunki. ©?

W ilości przewiezionych towarów na terenie UE polskie firmy transportowe mają ponad jedną czwartą europejskiego rynku. Na trasach pomiędzy kontynentalną Europą a Wielką Brytanią udział ciężarówek z polską rejestracją przekracza 20 proc., a w przewozach kabotażowych na terenie Wysp Brytyjskich polskie firmy transportowe są liderem. To sprawia, że ewentualny twardy brexit w polską branżę transportową uderzyłby szczególnie mocno.

- Nad firmami wisi groźba wzrostu kosztów związanych z wprowadzaniem unijnych przepisów o delegowaniu za granicę pracowników, a minorowe nastroje przedsiębiorców jeszcze podkopuje perspektywa brexitu. – Możemy stracić więcej niż połowę naszych udziałów w rynku – mówi „Rzeczpospolitej" Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD). Taki scenariusz doprowadziłby do fali bankructw i uderzył rykoszetem w całą polską gospodarkę.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Bruksela przywołuje do porządku 20 linii lotniczych. Chodzi o „greenwashing”
Transport
Niemiecki superpociąg lepszy od francuskiego TGV
Transport
Kubańska linia lotnicza bez paliwa. Zmuszona do zawieszenia działalności
Transport
Lotniczy dress code. Jak się ubrać na podróż samolotem
Transport
Gorszy kwartał Lufthansy (strajki) i Air France-KLM
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił