Nie chciał spekulować, kiedy amerykański urząd FAA podejmie własną decyzję o zniesieniu zakazu lotów z marca, ale dodał, że różnica w czasie będzie raczej kwestią tygodni a nie miesięcy. Na FAA spoczywa zasadnicza odpowiedzialność za zniesienie uziemienia, po jego decyzji powinny zrobić to inne urzędy lotnictwa, choć nie wiadomo, czy zrobią to szybko. Boeing nastawia się na powrót tych samolotów do pracy pod koniec roku.
- Moim zdaniem będzie to początek przyszłego roku, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Według tego co wiemy dziś, zaplanowaliśmy nasze loty testowe w połowie grudnia, co oznacza nasze decyzje o powrocie tych samolotów do pracy w styczniu - powiedział dyrektor Ky. Powrót MAXów będzie koordynowany z FAA na ile będzie to możliwe, ale oba urzędy mają odmienne wymogi dotyczące procedury i konsultacji.
- Możemy dojść do różnicy kilku tygodni, ale nie mówimy o 6 miesiącach. Mówimy o zwłoce, która - o ile do niej dojdzie - będzie wynikać głównie z procedur albo administracyjnych szczegółów technicznych.
Szef EASA wypowiedział się na krótko przed ujawnieniem wewnętrznej wymiany korespondencji przez pilotów Boeinga, później nie chciał tego komentować. Według niektórych analityków i organizacji, te korespondencje mogłyby bardziej odroczyć powrót samolotów do pracy, ale ludzie z FAA nie spodziewają się, by ich publikacja wpłynęła na wstępne plany lotu na certyfikację nowej wersji B737 na początku listopada. FAA potrzebuje następnie 30 dni na zniesienie zakazu lotów.
Ten moment nie jest ostateczny i zależy od różnych kontroli do wykonania. FAA czeka na ostateczną wersję oprogramowania systemu MCAS, aby nie opuszczał nosa samolotu na podstawie wadliwych wskazań jednego czujnika o kącie natarcia albo przepływu powietrza. MCAS ma korzystać z obu czujników.