W piątek w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju odbędzie się konferencja konsultacyjna w sprawie rządowego „Programu budowy dróg krajowych na lata 2014–2023". Branża budowlana nie ukrywa obaw zarówno co do trafności wyboru drogowych priorytetów, jak i samej realizacji inwestycji. Według prezesa Polskiego Kongresu Drogowego Zbigniewa Kotlarka program nie spełnia oczekiwań części regionów, jak choćby budowy trasy Via Carpathia. – Są także wątpliwości, czy program jest właściwie powiązany z ocenami ruchu, które powinny decydować o wyborze najważniejszych zadań – mówi Kotlarek.
Firmy budowlane obawiają się zwłaszcza skomasowania dużej ilości robót w krótkim okresie. W zaledwie trzech latach 2016–2018 planowane jest bowiem wydanie przeszło dwóch trzecich środków zaplanowanych na realizację całego programu. W roku 2016 rząd chce wydać na budowę dróg 27,3 mld zł, w roku 2017 przeszło 29 mld, a w roku 2018 – 26,1 mld zł. – Takie skumulowanie środków, dodatkowo połączone z kumulacją pieniędzy m.in. z regionalnych programów operacyjnych, może doprowadzić do perturbacji na rynku drogowym i materiałów budowlanych, a w konsekwencji do serii upadków firm – ostrzega Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa (OIGD).
Zdaniem prezesa Budimexu Dariusza Blochera konsekwencją dużej ilości robót realizowanych w tym samym czasie może być kłopot z dostępnością materiałów budowlanych, co wywoła wzrost cen. Ważną kwestią będzie także zapewnienie dobrych i rzetelnych podwykonawców i usługodawców. – Duży wysyp inwestycji spowoduje powstawanie nowych firm, które bez doświadczenia mogą nie przetrwać na rynku, a to oznacza widmo kolejnej fali upadłości – ostrzega Blocher.
Przedstawiciele branży przypominają, że wielu problemów już przysporzył podobny wysyp dużej ilości zleceń w latach 2009–2011. Teraz można się spodziewać, że w latach 2016–2017 przy tych samych etapach robót na dużej części budów pojawi się ogromne zapotrzebowanie na maszyny do robót ziemnych, w roku 2017 wzrośnie popyt na kruszywa, a rok później pojawi się boom na asfalty lub cement. – Może to spowodować finansowe kłopoty wykonawców, którzy na dodatek będą mieć problem z zapewnieniem odpowiedniej liczby wykwalifikowanych pracowników – twierdzi prezes OIGD Barbara Dzieciuchowicz.
Według OIGD w końcówce realizacji PBDK potrzebne będzie większe zaangażowanie finansowe państwa. Od następnej dekady inwestycje nie będą już współfinansowane z pieniędzy unijnych, a wielkość wydatków spadnie z 18,5 mld zł w roku 2021 do 11,2 mld zł w roku 2020, następnie do 6 mld zł w roku 2021 i do niecałych 6 mld w latach 2022 oraz 2023. – Tak małe wydatki będą katastrofą dla całej branży – uważa Dzieciuchowicz.