Pod naciskiem gospodarza - prezesa LOT-u, Sebastiana Mikosza - członkowie StarAlliance zastanawiają się teraz co trzeba zrobić, żeby linie jak najwięcej korzystały na tym członkostwie.
Na razie jest tak, że najbardziej zadowoleni są duzi przewoźnicy - tacy jak Lufthansa, czy amerykański United, którym mniejsze linie dowożą pasażerów, których potem rozwożą dzięki rozbudowanej siatce. Największe linie Stara mają podpisane umowy code share, czyli o wspólnych rezerwacjach i sprzedaży biletów, a numery lotów są oznaczone symbolami kilku starowskich przewoźników.
W przypadku linii mniejszych nie jest to takie proste.
— Chciałbym, żeby LOT miał więcej. Przecież możliwe są np. wspólne zakupy, kiedy ich wielkość znacząco obniży cenę. Star nie jest już organizacją, gdzie wszyscy do siebie uprzejmie się uśmiechają, teraz częściej sięgamy po konkrety. Przyszedł czas, żeby LOT był w sojuszu znacznie bardziej aktywny, niż jest to dotychczas - mówi Mikosz.
Prezes greckiej linii, członka Stara Aegean Airlines, Dimitris Georgiannis też mówi o członkostwie w sojuszu bez specjalnego entuzjazmu.