Kolejarska „Solidarność" zdecydowała w piątek 6 listopada o zawieszeniu w PKP Cargo planowanej na poniedziałek akcji protestacyjnej. Strajk ma być zawieszony do 9 grudnia. Związkowcy chcą teraz złożyć do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd spółki przez „utrudnianie działalności związkowej i zastraszanie pracowników".
Dwa dni wcześniej związkowców wsparło PiS. Jego posłowie zorganizowali w Sejmie konferencję pod hasłem sugerującym możliwość wrogiego przejęcia spółek kolejowych.
Polityczne wsparcie
Pod listem wystosowanym do premier Ewy Kopacz, w którym władzom PKP zarzucono m.in. prowokowanie załogi do strajku, złą politykę płacową i szkodliwą restrukturyzację spółek kolejowych, podpisali się posłowie Krzysztof Tchórzewski, Andrzej Adamczyk i Kazimierz Smoliński. Zaapelowali oni o wstrzymanie prywatyzacji spółek kolejowych, a jednocześnie zwrócili się do związków o zawieszenie strajku.
– Nie chcemy, by fatalne zarządzanie spółką zostało zrzucone na załogę i związki zawodowe – oświadczyli związkowcy w piątkowym komunikacie. Działacze ostrzegli, że strajk może się jednak wkrótce zacząć, jeśli działania restrukturyzujące spółkę będą kontynuowane.
Zawierucha w PKP Cargo ciągnie się od dziewięciu miesięcy. Związkowcy utrzymują, że zarząd nie wywiązuje się z porozumień płacowych, zawartych jeszcze przed wejściem spółki na giełdę. W gwarancjach pracowniczych znalazł się zapis o corocznym wzroście wynagrodzeń. Związki domagają się 250-złotowej podwyżki (netto), władze firmy ostatecznie zgodziły się na podniesienie płac z początkiem lipca o 200 zł. PKP SA twierdzi, że koszt lipcowych podwyżek jest bliski równowartości całego zysku za 2014 rok. – Spełnienie żądań oznaczałoby, że PKP Cargo z zyskownej spółki zmienia się w firmę walczącą o płynność – twierdzą władze PKP.