Reklama

Jak się promują lotniska. Wielki smok, bitwa kickbokserów i kaczka po pekińsku

Albo zawieszka na bagaż z napisem Warszawa-Radom. W ten sposób lotniska i regulatorzy rynku lotniczego chcą zwrócić na siebie uwagę. To obrazki z konferencji „Routes 2024” w Bahrajnie.

Publikacja: 10.10.2024 10:13

Polskie stoisko na Routes 24 w Bahrajnie

Polskie stoisko na Routes 24 w Bahrajnie

Foto: Fot. Minkoncept

Może być jeszcze pani grająca na harfie, stosy udających śnieg, więc śnieżnobiałych moherowych koców na stoisku fińskiej Finavii, zarządzającej lotniskami w tym kraju. Ewentualnie bateria do kieliszków z winem i beczka piwa, które promują lotniska w Republice Południowej Afryki.

Tak wygląda promocja lotnisk na największym na świecie biznesowym spotkaniu lotniczym „Routes 2024”. Mimo tego otoczenia nie ma tutaj osób przypadkowych, konsultantów i sponsorów. To miejsce na spotkania B2B. Lotniska rozmawiają z liniami lotniczymi. I często bardzo twarde negocjacje.

Routes 2024. W tym roku wybór padł na Bahrajn, malutką wyspę tuż obok Kataru

Podczas tegorocznej konferencji promuje się także Polska, która ma chyba drugie co do wielkości stoisko, po wszechobecnych tutaj Saudyjczykach.

Polskie Porty Lotnicze (PPL) tym razem nie pojechały na Routes same, ale mają stoisko wspólne ze wszystkimi portami regionalnymi i Polską Organizacją Turystyczną.

Polskie stoisko na Routes 24 w Bahrajnie

Polskie stoisko na Routes 24 w Bahrajnie

Foto: Fot. Minkoncept

Reklama
Reklama

— Warto tu przyjechać, ale właśnie w takim składzie. Już zdecydowaliśmy z POT-em, że na kolejne Routes pojedziemy w takiej samej formule. Bo zainteresowanie lotami do Polski jest ogromne — mówi Adam Sanocki, wiceprezes PPL.

Na polskim stoisku uwagę przyciągało podlaskie ciasto — sękacz. Ale największą atrakcją były kultowe zawieszki „Remove before the flight” tak popularne w świecie lotniczym. Tym razem reklamowały one lotnisko w Radomiu i okazały się prawdziwym hitem. Przyczepione do konferencyjnych plecaków wyróżniały się ostrym niebieskim kolorem.

Czytaj więcej

Latanie w czasie wojny. Jest dłużej i drożej, ale linie uczą się z tym żyć

Także LOT jest obecny w Bahrajnie

— Mieliśmy chyba z 60 spotkań i to nie tylko z firmami, które koniecznie chcą nam coś sprzedać. Bo Arabowie naprawdę chcą latać do Polski. Nasze połączenie do Rijadu uruchomione na początku czerwca okazało się trafione — mówi Robert Ludera, który w LOT odpowiada za siatkę. Logicznym kolejnym krokiem byłoby uruchomienie kolejnej saudyjskiej trasy — do Dżeddy nad Morzem Czerwonym. Samoloty są, bo do końca roku LOT odbierze jeszcze 6 maszyn średniego zasięgu i o drugie powiększy się jego flota w 2025 roku. Będą to przede wszystkim B737 MAX8, które na Półwysep Arabski dolatują bez problemów.

Tyle, że jest problem z wizami dla Saudyjczyków lecących do Polski. Wizy Schengen nie można dostać online, tak jak saudyjskiej. A polskiego konsulatu w Dżeddzie nie ma. Jest w Rijadzie, ale do stolicy z Dżeddy jest prawie 1000 kilometrów. Robert Ludera nie ukrywa jednak, że w Locie myśli się o kolejnych arabskich kierunkach. Ale z pewnością nie w tym roku.

Polskie stoisko na Routes 24 w Bahrajnie

Polskie stoisko na Routes 24 w Bahrajnie

Foto: Fot. Minkoncept

Reklama
Reklama

Arabowie mają pieniądze i lubią je wydawać

Do Polski już latają 4. arabskie linie lotnicze: Emirates, Qatar Airways, Air Arabia, Fly Dubai. W sezonie letnim pojawi się piąta - najbardziej luksusowy przewoźnik z tego regionu — Etihad z Abu Zabi. Z Polski oprócz LOT-u na Półwysep Arabski lata także Wizz Air, który w Abu Zabi ma swoją własną linię.

— Młodsze arabskie pokolenie podróżuje z całymi rodzinami. To często ludzie, których nie stać na dwa tygodnie na Lazurowym Wybrzeżu, ale w Krakowie czy Zakopanem jak najbardziej. Albo widzieli Londyn i Paryż, a chcą zobaczyć coś nowego. I nikogo już nie dziwi, że przylatują nie tylko latem, ale i wybierają się tej zimy, żeby zobaczyć wasze Boże Narodzenie, czy nawet tylko śnieg, którego nigdy w życiu nie widzieli. Nie obejrzycie się, jak w przyszłym roku pojawią się w mazurskich lasach i zaczną podbierać Polakom grzyby — prognozuje Alex Macheras, ekspert rynku lotniczego, komentator BBC i Al Jazeery.

I przypomina, że kraje arabskie, to ogromna populacja, która rozciąga się od Maroka po Półwysep Arabski. Tutaj mamy prawdziwą rewolucję linii niskokosztowych i cały czas powstają nowe. — Kiedy Arabowie nie chcieli o nich słyszeć, zwłaszcza kiedy czytali o Ryanairze i pomysłach prezesa, których chciał wprowadził opłaty za toalety. Nie brali tego za żart. Naprawdę, zwłaszcza osoby starsze myślały, że w takich samolotach lata się na stojąco, bo nie ma tam foteli — wspomina komentator BBC.

Jego zdaniem Arabowie czują się w Polsce docenieni, zwłaszcza za to, jak szybko nasza branża turystyczna dostosowała się do nowej grupy z nietypowymi obyczajami. Potwierdza to także Karol Wagner, z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej wskazuje już nie tylko na żywność halal i przygotowanie lokum dla arabskich rodzin, ale np. na to, że górale nie mają problemu z wymalowaniem strzałki w kierunku, gdzie znajduje się Mekka.

Transport
„Trójka z Zatoki”. Dlaczego arabskie linie lotnicze odniosły sukces
Transport
Administracja Trumpa umarza 11 mln dol. kary dla Southwest Airlines
Transport
Airbus w kryzysie, Boeing wraca silniejszy. Role się odwróciły
Transport
Rosyjska ruletka lotnicza. Naprawdę strach latać
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Transport
Kłopoty z A320 nie mają końca. Airbus tnie prognozę dostaw
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama