Nowy problem w Boeingu i cios w reputację. Kolejnych 50 maszyn do poprawki

Dodatkowe kontrole jakości i zmiana systemu pracy w fabryce w Seattle i u kooperantów dały efekty. Boeing poinformował o niedoróbkach wykrytych w B737 MAX, które miały już odlecieć do klientów. To kolejny cios w reputację koncernu.

Publikacja: 05.02.2024 11:48

Nowy problem w Boeingu i cios w reputację. Kolejnych 50 maszyn do poprawki

Foto: Bloomberg

O nowych problemach napisał prezes Boeing Commercial, Stan Deal w ostatnią niedzielę 4 lutego. Powołał się na informacje od pracownika Spirit AeroSystems, dostawcy komponentów do budowy kadłubów samolotów. Okazało się, że dwa z otworów, jakie zostały wywiercone w celu zmniejszenia wagi maszyny, nie zostały wykonane zgodnie ze specyfikacją Boeinga.

„Wprawdzie ten defekt nie zagraża bezpośrednio bezpieczeństwu i wszystkie B737, jakie obecnie znajdują się w eksploatacji ,mogą bezpiecznie latać, jesteśmy przekonani, że istnieje konieczność korekty w 50 jeszcze nie dostarczonych samolotach” - napisał Stan Deal w informacji dla pracowników, którą cytuje CNN.

Czytaj więcej

Kryzys w Boeingu. Przewoźnicy doceniają starsze samoloty

Dlaczego uziemiono wszystkie B737 MAX-9

To kolejny cios w reputację Boeinga, który wielokrotnie był liderem na liście najbardziej podziwianych firm w Stanach Zjednoczonych. Tyle, że od 5. lat boryka się z problemami. Ale i dowód, że kierownictwo Boeinga na serio podeszło do problemów z jakością.

Ostatni incydent miał miejsce 5 stycznia 2024, kiedy różnica ciśnień spowodowała wyssanie źle umocowanych drzwi zapasowych w należącym do Alaska Airlines B737 MAX-9. Maszyna leciała z Portland w Oregonie do Ontario w Kalifornii, ale z powodu zagrożenia katastrofą, zawróciła na lotnisko wylotu.

W efekcie wszystkie MAXy-9 zostały uziemione na trzy tygodnie, czyli na czas przeglądów. Linie teraz liczą straty, którymi zamierzają obciążyć Boeinga. Alaska Airlines, które mają w swojej flocie 65 takich maszyn wyliczyły je wstępnie na 150 mln dolarów.

David Calhoun, prezes Boeinga, zareagował wtedy inaczej, niż jego poprzednicy, którzy za błędy konstrukcyjne i produkcyjne obwiniali klientów. - To jest nasza wina i to rozumiemy. Niezależnie od tego jakie wnioski zostaną wyciągnięte, Boeing jest odpowiedzialny za to, co się wydarzyło. Jaka by nie była przyczyna tego wypadku, sytuacja nie ma prawa się powtórzyć w jakimkolwiek z samolotów, które opuszczają którąkolwiek z naszych fabryk. Po prostu musimy się poprawić - powiedział.

Teraz Stan Deal w informacji rozesłanej do wszystkich pracowników w fabryce w Renton pod Seattle napisał, że „w tym tygodniu trzeba będzie poświęcić wiele godzin na bardzo ważną pracę dotyczącą wagi, jaką przywiązujemy do jakości, bezpieczeństwa, a w ostatecznym rozrachunku stabilności naszych fabryk".

Cięcie kosztów doprowadziło do obecnych kłopotów Boeing?

W sytuacji, kiedy na światowym rynku samolotów trwa zażarta rywalizacja między Boeingiem i Airbusem, Amerykanie postawili na ostre cięcie kosztów. Wynikiem takiej polityki była między innymi rezygnacja z samodzielnego produkowania wszystkich komponentów i polegania na dostawcach zewnętrznych.

Jednym z kluczowych dostawców są Spirit AeroSystems Holdings, które produkują kadłuby, czasami także kokpity. Zdaniem Stana Deala nie jest to jedyny kooperant, któremu czasami zdarzają się niedoróbki w trzymaniu norm jakości. Bo zdarzają się one także u innych dostawców, oraz w samym Boeingu.

Przy okazji prezes pochwalił pracowników, którzy zwracali uwagę na niedoróbki, ale niekoniecznie ich słuchano. „Wszelkie niedociągnięcia, czy to nasze, czy dostawców, bądź z naszych własnych fabryk komponentów, mogą zdezorganizować pracę na liniach produkcyjnych. Ci pracownicy, którzy nie obawiali się zgłaszać swoich uwag, mieli absolutną rację. Bo każdy powinien prawidłowo wykonywać pracę przydzieloną do jego stanowiska. Musimy pilnować dyscypliny pracy w naszych czterech ścianach i będziemy wymagać tego samego od naszych partnerów. Niedawno poinstruowaliśmy naszego głównego kooperanta, aby wstrzymał dostawy do czasu, kiedy skontroluje jakość i upewni się, że wszystkie komponenty są wykonane zgodnie ze specyfikacją. To opóźnienie w dostawach komponentów przełoży się na nasze linie produkcyjne, ale z drugiej strony pozwoli na poprawę jakości i stabilności” — napisał prezes Boeing Commercial.

Linie lotnicze dłużej poczekają na nowe samoloty

Nie będzie to pierwszy przypadek, kiedy Boeing spóźnia się z dostawami w ostatnich latach. Były one spowodowane kłopotami z produkcją B737 MAX i B787, czyli dreamlinerów. Oba modele, kluczowe dla sytuacji finansowej Boeinga, były produkowane nie do końca zgodnie ze specyfikacjami.

A to z kolei przełożyło się na wyniki finansowe Boeinga. Tydzień temu koncern poinformował o stratach operacyjnych sięgających 2,2 mld dolarów w 2023 roku. To spowodowało skumulowany ujemny wynik w wysokości 26,7 mld dol. za ostatnich 5 lat.

Linie lotnicze, które zamówiły Boeingi i miały je otrzymać w tym roku, wiedzą, że nie dotrą one do nich o czasie. Mówili już o tym prezesi głównych klientów Boeinga - amerykańskich United Airlines i Southwest Airlines. Zamówiły one modele B737MAX-7 i B737MAX-10, czyli maszyny które jeszcze nie otrzymały certyfikatów amerykańskiego regulatora ruchu lotniczego FAA. I już wiadomo, że regulator nie będzie się z tym spieszył.

Na boeingi czekają także europejskie linie lotnicze. W tym LOT, który w tym roku miał odebrać 2 B737 MAX-8 i Ryanair, który w tym roku zamierzał dołożyć do swojej floty 50 nowych samolotów. Zdaniem prezesa Ryanaira, Michaela O’Leary kłopoty z podażą miejsc w samolotach mogą przełożyć się na ceny biletów, które z powodu niższych, niż rok temu cen paliwa, mogłyby stanieć. Bo nie tylko Ryanair ma mniej samolotów, niż by chciał. Największy rywal irlandzkiego przewoźnika, węgierski Wizz Air nie jest w stanie korzystać z całej swojej floty z powodu koniecznych remontów silników Pratt&Whitney.

O nowych problemach napisał prezes Boeing Commercial, Stan Deal w ostatnią niedzielę 4 lutego. Powołał się na informacje od pracownika Spirit AeroSystems, dostawcy komponentów do budowy kadłubów samolotów. Okazało się, że dwa z otworów, jakie zostały wywiercone w celu zmniejszenia wagi maszyny, nie zostały wykonane zgodnie ze specyfikacją Boeinga.

„Wprawdzie ten defekt nie zagraża bezpośrednio bezpieczeństwu i wszystkie B737, jakie obecnie znajdują się w eksploatacji ,mogą bezpiecznie latać, jesteśmy przekonani, że istnieje konieczność korekty w 50 jeszcze nie dostarczonych samolotach” - napisał Stan Deal w informacji dla pracowników, którą cytuje CNN.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Ruszają inwestycje na lotnisku w Modlinie. "Bez gigantomanii i wstawania z kolan"
Transport
Ryzykowne auta zalewają rynek
Transport
Naukowcy apelują: CPK nie w pośpiechu. Potrzebne są warianty dla lotniska w polu
Transport
Duża awaria na kolei. Pociągi nie docierały do Warszawy
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Transport
O'Leary: Latem bilety lotnicze zdrożeją, ale tylko trochę