Czyli czym będzie Lotnisko Chopina? Niewielkim, dosyć drogim miejskim portem, takim jak London City?
To tylko jeden z przykładów. Ale w obecnej sytuacji nie czuję się komfortowo i nie chcę prowadzić takich dywagacji. Bo jak tylko powiem, co teoretycznie jest możliwe, panowie Joński i Szczerba natychmiast zrobią konferencję, że są nowe ustalenia i niecny plan rządu. Kiedyś powiedziałem, że została wykonana analiza wraz z wizualizacją dotycząca możliwego osiedla mieszkaniowego z tanimi lokalami na wynajem na terenach uwolnionych z Lotniska Chopina. A panowie Joński i Szczerba potraktowali to jako dowód, że taki jest plan. Funkcjonujemy w realiach kampanii wyborczej. Dlatego nie chcę dywagować nad konkretnymi możliwościami zagospodarowania Chopina. Niech się tym spokojnie zajmują eksperci poza okresem wyborczym. A swoją drogą ci, którzy będą chcieli dotrzeć z CPK do Dworca Centralnego, poświęcą na to 15 minut. Dużo mniej niż z Chopina do wielu dzielnic Warszawy.
Tegoroczny sezon urlopowy pokazał, że Lotnisko Chopina radzi sobie z obsługą tysięcy pasażerów. Nie było np. bałaganu związanego z brakiem przepustowości, a to jest przecież jeden z koronnych argumentów na rzecz budowy CPK. Po co więc to zmieniać?
Lotnisko Chopina jeszcze dało radę. Gdybyśmy już teraz byli świadkami totalnego wyczerpania przepustowości, oznaczałoby to tragedię. Przecież CPK będzie gotowe za czterech–pięciu lat. Dlatego nie robiłbym argumentu z tego, że w tej chwili nie mamy totalnego dramatu. Trzeba przewidywać, ruch lotniczy rośnie. I tak decyzja o CPK została podjęta zbyt późno. Powinno się to stać w 2010–2011 roku, tak aby CPK oddawać do użytku właśnie teraz. Przecież ruch lotniczy będzie rósł, a Lotniska Chopina tak naprawdę nie da się rozbudować. Można kosztem wielu miliardów wycisnąć dodatkowy milion, może dwa przepustowości więcej. Tylko że to oznaczałoby również wielki proces zmian oceny oddziaływania na środowisko i kilka miliardów roszczeń. To są rzeczy znane fachowcom czy ekspertom. Ale jakoś nikogo nie interesowały przed kampanią wyborczą.
A fakty są takie, że jeżeli osiągniemy zachodni poziom latania, to mamy 100 mln pasażerów do obsłużenia w Polsce. Port Chopina ma maksymalną przepustowość około 22 mln. Jest już praktycznie wypełniony. Do tego mamy milion w Radomiu i trzy miliony na Modlinie. A skoro już budujemy CPK, to musimy dokonać przeniesienia ruchu z Chopina, bo te dwa lotniska nie utrzymają się w tym formacie. Przegranym będzie natomiast Okęcie. Tego przeniesienia należy dokonać w sposób przemyślany, tak żeby ludzie zachowali pracę, żeby zachował się ekosystem, biznes itd.