Wkrótce do Sejmu może trafić projekt nowelizacji ustawy o ruchu drogowym (projekt dyskutowany był już na Komitecie Stałym Rady Ministrów, a teraz znajduje się w komisjach prawniczych). Opracowywane przez resort cyfryzacji rozwiązania budzą jednak w branży kontrowersje. O ile idea noweli jest słuszna, bo ma doprowadzić do uszczelnienia systemu licencjonowania kierowców taxi i zapobieganiu sytuacjom, gdy usługi świadczą osoby bez uprawnień, to diabeł tkwi w szczegółach.
Oszukiwanie systemu
Katalizatorem zmian są incydenty z lat 2021–2022, gdy dochodziło do dużej liczby przestępstw seksualnych względem pasażerek. Późniejsze kontrole policji wykazały, że wielu kierowców nie miało prawa do wykonywania takich usług, dysponowali podrobionymi dokumentami, a także posiadali substancje zabronione. Rząd zdecydował się ukrócić ten proceder.
– Dziś firmy pośredniczące w przewozach są licencjonowane. Pasażer, korzystając z ich usług, ma co do tego pewność. Nie ma jednak gwarancji, że kierowca, który go wiezie, też spełnia wymagania. Formalnie tylko ci, którzy spełniają określone przepisami wymogi, mają możliwość świadczenia takich usług, ale w praktyce licencjonowane firmy taxi korzystają z kierowców, którzy nie zawsze robią to zgodnie z prawem. To konsekwencja specyfiki tej branży, gdzie funkcjonują tysiące partnerów flotowych z licencją taxi, dysponujących kilkoma, kilkunastoma kierowcami – mówi nam Krzysztof Urban, prezes Free Now w Polsce.
Jak wskazuje, dziś łatwo „oszukać system”, bo licencjonowanie odbywa się na poziomie gminy. Branża chce, aby przenieść te obowiązki na poziom wojewódzki, domaga się też cyfryzacji bazy danych o licencjach. Tymczasem propozycja Ministerstwa Cyfryzacji, by to operatorzy aplikacji przewozowych i korporacje byli zobowiązani do weryfikowania, czy osoba przyjmująca zlecenie jest tą, dla której utworzono konto kierowcy, bez tych zmian może być trudna, a nawet nierealna do wyegzekwowania. Eksperci z branży zwracają uwagę, że przepisy są zbyt ogólne i konieczne jest ich doprecyzowanie. Na plus oceniają natomiast możliwość wymieniania się między operatorami informacjami o zablokowanych kierowcach (niespełniających wymogów lub takich, którzy karnie zostali usunięci). – To bardzo dobry ruch. Ale dziś, jak kierowca straci uprawnienia, może iść do innej gminy, gdzie znowu dostanie uprawnienia. Gdyby powstała ogólnopolska licencja, ów proceder zostałby ukrócony – twierdzi Urban.