Przy tym najnowsze wyliczenia niezbędnych nakładów dla jej sfinalizowani będą znane najwcześniej w przyszłym miesiącu.
Na razie przekop, który prezydent Andrzej Duda określił podczas uroczystości otwarcia jako „wielkie zwycięstwo Polski”, pozostaje co najwyżej jej najbardziej kosztowną atrakcją turystyczną. Wciąż brakuje pogłębienia toru wodnego prowadzącego rzeką Elbląg do elbląskiego portu, co pozwoliłoby wpływać statkom o zanurzeniu do 4,5 metra. Na razie mogą tamtędy pływać jedynie małe jednostki statki, o zanurzeniu do 2 metrów i ładowności ok. 1 tys. ton. Konieczna jest również budowa obrotnicy, która pozwoliłaby zawracać statkom na obecnie zbyt wąskim akwenie, ponadto umocnienie nabrzeży.
Otwarcie kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną w miejscowości Skowronki
Atutem przekopu jest skrócenie drogi wodnej o ponad 90 kilometrów w jedną stronę, a czasu rejsu - o 12 godzin. Kanał uniezależnia także wodny transport do Elbląga od decyzji władz rosyjskich. Rząd zakłada, że ma to doprowadzić do zniesienia barier infrastrukturalnych, które ograniczają rozwój północno-wschodniej części Polski i ożywić gospodarczo Warmię i Mazury. Natomiast sam Elbląg jako port średniej wielkości, miałby stać się ważnym portem tzw. feederowym - na świecie wielkie porty morskie współpracują z siecią pobliskich mniejszych portów, które korzystają na rozładunku kontenerów. Miałoby to radykalnie zwiększyć jego roczne obroty - z obecnych ok. 100 tys. ton do nawet 4-4,5 mln ton. Na zwiększonych przeładunkach zarabiałby firmy spedycyjne, operatorzy przeładunków, kolej, stacje paliw, a także firmy zlokalizowane w porcie. - To dla nas drzwi i okno na świat. Szansa na współpracę z polskimi portami na Bałtyku, ale także portami w Europie Zachodniej i w Skandynawii – przekonują władze elbląskiego portu.
Czytaj więcej
Przekop przez Mierzeję Wiślaną to inwestycja przeprowadzona na zamówienie polityczne i pozbawiona...