Jak poinformował „Rzeczpospolitą" Przemysław Przybylski, rzecznik Lotniska Chopina w Warszawie, Air France nie zgłosiła odwołania rejsów do i z Warszawy. Wiadomo natomiast, że ucierpią połączenia do Izraela oraz Afryki Północnej, a przynajmniej co dziesiąty rejs długodystansowy w ogóle się nie odbędzie.
– Nasze rejsy dalekiego zasięgu nie będą pełne, bo nie będziemy w stanie dowieźć pasażerów do portów przesiadkowych. Jest totalnym nonsensem ogłaszanie strajku w środku lata – skomentował decyzję pracowników Frederic Gagey, prezes Air France.
Związkowcy walczą o lepsze warunki płacy, zatrudnienia i awansu zapisane w układzie zbiorowym, który ma obowiązywać od listopada 2016 do marca 2018 roku. Obecny wygasa w październiku 2016 i zarząd chciałby go przedłużyć o 17 miesięcy. Związkowcy woleliby, aby było to od trzech do pięciu lat. Personel pokładowy stanowi prawie jedną czwartą z 50 tys. pracowników Air France.
Zarząd francuskiej linii nieraz już ustępował protestującym związkowcom. W czerwcu doszło do zawieszenia akcji strajkowej pilotów. Prezes Air France KLM Jean-Marc Janaillac, który chciał zapewnić transport na Euro 2016, obiecał wtedy zamrożenie płac na obecnym poziomie dla wszystkich pracowników w zamian za zawieszenie protestów na cztery miesiące i przedłużenie negocjacji. Zostały one jednak zerwane przez stronę społeczną 22 lipca po tym, jak zarząd przedstawił propozycję z szeregiem ustępstw, a Frederic Gagey zapowiedział, że oferta jest ostateczna.
Linia teraz zwraca się do pasażerów, by w miarę możliwości zrezygnowali z podróży w czasie strajków (na razie od 27 lipca do 2 sierpnia) i przełożyli rezerwacje na termin późniejszy. Bez dodatkowych opłat można też zmienić w sieci rezerwację, również na inny kierunek podróży.