To znaczy, że przez te dwa tygodnie z Polski nie będzie bezpośredniego rejsu do Chin. Od 26 listopada, bez podania powodu, chińskie linie Air China, które wykonywały rejsy na trasie Pekin-Warszawa zawiesiły wszystkie rejsy. A 14 grudnia na pokładzie Dreamlinera LOT-u, który wylądował w Tiencinie u jednej z pasażerek wykryto mutację Omikrona, którego oficjalnie wówczas w Chinach jeszcze nie było.
Chiński Urząd Lotnictwa Cywilnego (CAAC), z tego samego powodu i takim samym zakazem, ukarał także kilku innych przewoźników, wśród nich Lufthansę, Air France, amerykańskie Delta Airlines, United Airlines i American Airlines, kanadyjskie Air Canada, które przez dwa tygodnie nie będą mogli latać na konkretnych trasach. Łącznie CAAC zawiesił na 2 tygodnie 60 rejsów ze Stanów Zjednoczonych, głównie z Zachodniego Wybrzeża USA i z Kanady do Szanghaju. Z kolei Lufthansa została zmuszona do wstrzymania się z wykonywania połączeń z Frankfurtu do Shenyangu w północnych Chinach.
Czytaj więcej
W mieście Tiencin w Chinach rozpoczęto masowe testy na COVID-19 14 mln mieszkańców, po wykryciu ogniska zakażeń obejmującego 20 dzieci i dorosłych. Co najmniej dwa z wykrytych zakażeń to zakażenia wariantem Omikron.
Ukarane zostały również chińskie linie, które na swoich pokładach przywiozły pasażerów, u których po wylądowaniu w Chinach wykryto zakażenie COVID-19. Najwięcej takich przypadków zanotowano w China Southern Airlines, które zmuszone zostały do odwołania na 2 tygodnie 8 rejsów do USA.
Tak restrykcyjne zasady wprowadzone przez stronę chińską są efektem „Zero COVID Policy”, czyli niesłychanie restrykcyjnego podejścia do bezpieczeństwa sanitarnego. Ma to związek między innymi ze zbliżającymi się igrzyskami w Pekinie, która rozpocznie się 4 lutego i potrwa dwa tygodnie.