Pojazdy na minuty po hamowaniu dodają gazu

Rynek współdzielonych hulajnóg, skuterów, rowerów i aut wyszedł z pandemii mocno poobijany. Część operatorów wypadła z gry, ale inni postawili na ucieczkę do przodu. Popyt zaczyna odżywać.

Publikacja: 14.04.2021 21:00

Pojazdy na minuty po hamowaniu dodają gazu

Foto: Shutterstock

Ruszył sezon na wynajem pojazdów współdzielonych (z ang. sharing). Zapowiada się on wyjątkowo intensywnie – wygląda na to, że 20-, 40-proc. spadki wypożyczeń, z którymi operatorzy mieli do czynienia w ub.r., to już historia.

Dojrzewanie rynku

Kryzys wywołany epidemią koronawirusa i związane z nim lockdowny sprawiły, że znikome zainteresowanie pojazdami na minuty podważyło opłacalność wielu biznesów z tej branży. W efekcie z rynku wycofali się tak silni gracze jak licząca 500 elektrycznych aut flota innogyGo, litewskie car-sharing CityBee czy międzynarodowi operatorzy e-hulajnóg Hive (FreeNow) i Bird.

Okazało się, że rynek nie znosi próżni. Mimo trudnej sytuacji nad Wisłę weszły w ub.r. – w szczycie pandemii – kolejne firmy oferujące usługi współdzielenia jednośladów, m.in. estoński Bolt (znany z przewozów parataksówkowych) i Dott. Teraz do grona operatorów hulajnogowych dołącza kolejny gigant tej branży – Tier.

A na tym nie koniec. Rozpędzają się też auta na minuty: Traficar ogłosił właśnie umowę z Dacią (będzie miał flotę elektrycznych pojazdów), a jego car-sharingowy rywal, firma 4Mobility, łączy siły z dostawcą usług najmu skuterów i hulajnóg Blinkee.City (w ramach swoich aplikacji będą oferować kompleksowo pożyczanie różnych typów współdzielonych pojazdów).

Adam Jędrzejewski, prezes stowarzyszenia Mobilne Miasto, nie jest zaskoczony tą eksplozją aktywności firm z branży po kryzysowym 2020 r. Jak przekonuje, ruchy te to pewnego rodzaju ucieczka do przodu. – Pandemia spowodowała spadek popytu, część firm musiała zamknąć działalność, ale najwięksi stali się jeszcze silniejsi. Teraz szukają sposobów optymalizacji i dotarcia do jeszcze większej grupy klientów oraz wejścia na nowe rynki. Stąd partnerstwa – tłumaczy. Jego zdaniem współpraca i tworzenie systemów łączących różne systemy tzw. mobilności miejskiej to globalny trend, który i tak do Polski dociera z opóźnieniem.

– Do tej pory każdy próbował działać na własną rękę i tworzyć własny, zamknięty ekosystem. Ale przyszłością jest otwarta usługa na wielu operatorów. To dlatego np. FreeNow w Niemczech rozwija aplikację, w której można pożyczać różne pojazdy sharingowe od wielu dostawców. Polski rynek też do tego zaczyna dojrzewać – dodaje nasz rozmówca.

Dla hulajnóg to czas przełomu

Ekspert Mobilnego Miasta zauważa też, że każdy z segmentów rynku pojazdów na minuty rozwija się w innym tempie. Popyt i podaż hulajnóg przegoniła już rowery i wciąż szybko rośnie. Dalszym wzrostom sprzyjać będzie uregulowanie wreszcie przez Sejm poruszania się takimi tzw. urządzeniami transportu osobistego (znowelizowana ustawa o ruchu drogowym czeka na podpis prezydenta) i przychylne podejście samorządów. Eksperci zwracają uwagę, że hulajnogi to dla miast korzystne rozwiązanie, bo – w odróżnieniu od roweru miejskiego – koszty wdrożenia takiej usługi są po stronie prywatnych firm, a nie ratusza.

Mimo to samorządowcy mają sporo uwag do przyjętych regulacji. Przede wszystkim twierdzą, że te pojawiają się zbyt późno. – O regulację tej kwestii apelowaliśmy do Ministerstwa Infrastruktury wiele razy, po raz pierwszy jeszcze w 2018 r., zanim na ulicach pojawiły się pierwsze wypożyczane hulajnogi. Braliśmy udział w konsultacjach publicznych ustawy i zgłaszaliśmy dziesiątki uwag. Cieszymy się, że w końcu ustawa nabrała kształtu, nadal ma ona jednak braki i niejasności. Ale lepsze takie przepisy niż żadne – komentuje Karolina Gałecka, rzecznik i zastępca dyrektora Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.

Jej zdaniem największy niesmak budzi „wrzucenie" do ustawy zapisów o tzw. urządzeniach wspomagających ruch. – W efekcie na drogi rowerowe wprowadza się w ten sposób wszystkie osoby jadące na rolkach i innych podobnych urządzeniach, nie dostosowując ani infrastruktury, ani przepisów do takiej zmiany. W samych przepisach dotyczących e-hulajnóg najbardziej razi dopuszczenie ich jazdy po chodniku, co może być niebezpieczne dla pieszych. Niestety zrezygnowano też z wielu narzędzi pozwalających na regulację e-hulajnóg samorządom. Dlatego większość wyzwań spada siłą rzeczy na operatorów systemów sharingowych – wylicza uwagi Gałecka. I dodaje, że mimo to miasto ma określone pomysły na własne uregulowanie współdzielonych jednośladów.

– Opracowaniem strategii zajmuje się powołane właśnie Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym. O szczegółach i rozwiązaniach będziemy informować – podkreśla.

Elektryki wrócą do łask

Na innym biegunie niż hulajnogi znajdują się e-skutery na minuty. Zainteresowanie nimi ustabilizowało się, a nawet widać trend spadkowy (operatorzy już dostosowują swoją flotę do ograniczonego zapotrzebowania). Analitycy zauważają, że ten segment pozostanie raczej niszowy.

Z kolei po dwóch latach ostrego spowolnienia dla bike-sharingu znów wychodzi słońce. – Niewątpliwie na tym rynku nastąpi odbicie. Rowery wracają do łask, w tym roku branżę czeka kilka ważnych rozstrzygnięć, jak przetargi samorządowe w Trójmieście, Krakowie czy dla Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Do tego Warszawa poszuka z pewnością partnera dla roweru miejskiego na dłuższy okres – wylicza prezes Mobilnego Miasta.

Widać natomiast, że segment car-sharingu w naszym kraju uległ konsolidacji. – Po zamknięciu elektrycznych flot Vozilli i innogyGo teraz podejście do tego tematu robi Traficar. Wprowadza jednak pojazdy, które będą dwa, trzy razy tańsze, nie rezygnując przy tym z floty aut spalinowych. To ma szansę na powodzenie, bez generowania kilkudziesięciu milionów złotych strat – zaznacza Adam Jędrzejewski.

moda na mobilność miejską

Tzw. rynek MaaS (Mobility as a Service – mobilność jako usługa) rośnie jak szalony. Coraz większe zainteresowanie korzystaniem z pojazdu zamiast jego posiadania sprawia, że wartość takich współdzielonych usług w 2026 r. ma sięgać globalnie 283 mld dol. A to o 140 proc. więcej niż w 2019 r. Według prognoz wraz z rozwojem rynku „sharingu" zmieniać się będzie również jego model – z dotychczasowych opłat za minuty na rzecz subskrypcji. Na takie funkcjonowanie w systemie stałych opłat stawiają m.in. chiński Geely, WeShare (europejski gigant, za którym stoi VW) czy startup Finn.auto. Na znaczeniu (choć głównie na rynkach o sprzyjającym klimacie) mają też zyskiwać skutery oraz rowery elektryczne na wynajem.

Ruszył sezon na wynajem pojazdów współdzielonych (z ang. sharing). Zapowiada się on wyjątkowo intensywnie – wygląda na to, że 20-, 40-proc. spadki wypożyczeń, z którymi operatorzy mieli do czynienia w ub.r., to już historia.

Dojrzewanie rynku

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Niemiecki superpociąg lepszy od francuskiego TGV
Transport
Kubańska linia lotnicza bez paliwa. Zmuszona do zawieszenia działalności
Transport
Lotniczy dress code. Jak się ubrać na podróż samolotem
Transport
Gorszy kwartał Lufthansy (strajki) i Air France-KLM
Transport
Rosyjscy hakerzy znów w akcji. Finnair wstrzymuje loty
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił