Poprzedni projekt ustawo transporcie leżał w szufladach MI od maja. 17 października opracowane przez resort propozycje przepisów trafiły do Departamentu Prawnego w Rządowym Centrum Legislacji z adnotacją, że projekt był już przedmiotem konsultacji i uzgodnień publicznych, a także rozpatrywany był przez Stały Komitet Rady Ministrów 4 października. MI pisze również, że w jego ocenie uwzględnia ustalenia poczynione na tym posiedzeniu. W praktyce jednak przesłany do RCL projekt ustawy, wprowadza „po cichu”, bez konsultacji z firmami pośredniczącymi w przewozach, rozwiązania, które blokują ich działalność. A w dodatku może być niezgodny z unijnymi regulacjami.
Nowy projekt z 17 października wprowadza np. obowiązek, by pośrednik przy przewozie osób posiadał wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) albo numer w KRS (proponowany art. 5c ust. 2a pkt 3). – Oznacza to, że o licencję na pośrednictwo osób, a w konsekwencji wszystkie czynności dokonywane przez pośrednika, będzie mógł mieć tylko podmiot posiadający jakąś formę obecności na terytorium RP – mówi Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji w Pracodawcach RP.
Według niego niemożliwym będzie więc ubieganie się o licencję przez podmiot zagraniczny prawnie i faktycznie niefunkcjonujący w Polsce. A to oznacza, że Uber, czy Taxify, które swoje tzw. centra bilingowe mają za granicą (Uber w Amsterdami, Taxify w Amsterdamie i Estonii) nie będą mogły działać. Część ekspertów twierdzi, że to niezgodne z unijnym prawem. Zastanawiające jest w tym kontekście, że resort infrastruktury dołączył do projektu ustawy wysłanego do RCL pismo Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ), w którym resort ten zaświadcza o zgodności z prawem UE. Problem w tym, że zaświadczenie to datowane jest na 1 października, więc eksperci, z którymi rozmawialiśmy sugerują, że może to dotyczyć poprzedniej (majowej) wersji ustawy.
Firmy, które prowadzą aplikacje przewozowe w Polsce, są oburzone i zaskoczone niespodziewanym ruchem Ministerstwa Infrastruktury. Alex Kartsel, szef Taxify na Polskę, wskazuje nam, że taka szybka zmiana projektu na dzień przed protestem taksówkarzy w Warszawie może sugerować, iż miał on uspokoić tę grupę społeczną na kilka dni przed wyborami samorządowymi.
„Rzeczpospolitej” udało się ustalić, że na 12 godzin przed rozpoczęciem protestu przeciwko przewoźnikom przedstawiciele taksówkarzy zostali zaproszeni do siedziby MI. Spotkali się z wiceministrem Markiem Chodkiewiczem. Rozmowy dotyczyły projektu ustawy, ale na spotkaniu zabrakło przewoźników. – Rozmawialiśmy o naszych oczekiwaniach względem ustawy. Wiceminister zapewnił nas, że będzie czuwał nad rozwiązaniami, które uwzględniają nasze postulaty. Czujemy wyraźne wsparcie resortu – nie ukrywa Artur Wnorowski, wiceprzewodniczący związku zawodowego Warszawski Taksówkarz.