Rz: Skąd takie pesymistyczne określenie sytuacji?
Maciej Wroński: Chodzi o m.in. płacę minimalną w Niemczech, która uderza w polski transport. To jest największe zagrożenie dla polskiego transportu międzynarodowego, które całkowicie zostało zlekceważone przez polską administrację.
Przecież takie prawo wprowadzili Niemcy, a nie Polacy.
Tak, ale w ubiegłym roku ukończono prace nad Dyrektywą 67/2014 wprowadzającą przepisy wykonawcze w sprawie pracowników delegowanych. Polscy urzędnicy nie konsultowali z nami swojego stanowiska w tej sprawie, a rozwiązania podsuwane przez stare kraje Unii europejskiej nie zapaliły światełka alarmowego w ich głowach. W rezultacie uchwalono bubla, który natychmiast wykorzystali Niemcy, przyjmując w sierpniu ubiegłego roku ustawę o płacy minimalnej (MiLoG) będącą kalką tej dyrektywy. Dodatkowo ogłosili oni stosowanie ustawy MiLoG wobec zagranicznych przewoźników. Nasza administracja zadeklarowała podjęcie działań dopiero w połowie stycznia bieżącego roku, a przecież MiLoG obowiązuje od początku roku!
Jakie konsekwencje może to mieć dla naszej branży transportowej?