Maria Szarapowa na wczorajszej konferencji prasowej wyznała, że zażywała meldonium. Jak twierdzi, była nieświadoma tego, że lek ten jest na liście środków zakazanych.

„Jesteśmy zaszokowani i jest nam bardzo smutno”  - powiedział rzecznik firmy KeJuan Wilkins. Szarapowa w roku 2010 podpisała z Nike ośmioletni kontrakt, za który miała dostać 70 milionów dolarów plus procent od sprzedanych towarów z jej nazwiskiem. Był to najwyższy kontrakt w historii kobiecego sportu. 

Pojawiają się też pierwsze opinie ze środowiska tenisowego i nie są one dla Szarapowej korzystne. Była amerykańska gwiazda Jennifer Capriati powiedziała, że Rosjanka powinna stracić wszystkie tytuły i oddać pieniądze zarobione w czasie, gdy była na dopingu. To raczej niemożliwe, ponieważ lek, którego używała Szarapowa jest zakazany dopiero od 1 stycznia 2016.

Przeważa opinia, że ta sprawa może zakończyć karierę Rosjanki, gdyż grozi jej dyskwalifikacja od dwóch do czterech lat. Szarapowa zdaje sobie z tego sprawę. „Nie chciałabym w ten sposób rozstawać się z tenisem” - powiedziała podczas konferencji prasowej.

Decyzję o karze w ciągu kilku dni ma podjąć Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF). Jeśli będzie ona zbyt łagodna, czego można się spodziewać biorąc pod uwagę status Szarapowej, Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) ma prawo ją zaskarżyć do Sportowego Trybunału Arbitrażowego (TAS).