Literaci nad literatką

Szlak najmodniejszych i najciekawszych warszawskich kawiarni PRL, z których pozostały już tylko wspomnienia ich bywalców. W sentymentalną, ale i pasjonującą podróż zabiera widzów autorka cyklu Dżamila Ankiewicz

Publikacja: 09.04.2009 21:22

Literaci nad literatką

Foto: tvp kultura

Pierwszą wizytę ekipa filmowa składa w szacownej kawiarni U Literatów na Krakowskim Przedmieściu, gdzie regularnie przesiadywali reprezentanci środowiska pisarskiego. Po latach przyznają, że z pieniędzmi bywało różnie, a w lokalu można było nie tylko spotkać się ze znajomymi, ale także bawić się za półdarmo. Tolerowano nawet nic niezamawiających gości.

Marek Nowakowski zwierza się Januszowi Krasińskiemu, że przyszedł tam po raz pierwszy w 1958 roku, po wydaniu swej debiutanckiej książki. Miejsce oczarowało go, bo zobaczył pisarzy różnych opcji i pokoleń. Np. Jerzego Putramenta grywającego na pieniądze w szachy z Januszem Szpotańskim. Przychodzili też donosiciele, kiedyś jednemu z teczki wypadł magnetofon, o czym opowiada Barbara Hoff.

Warszawskim zagłębiem rozrywki była ulica Foksal. Dym papierosów, opary alkoholu, świetna orkiestra jazzowa, barmani o kamiennych obliczach i znakomite towarzystwo tworzyło niezapomniany klimat słynnej Kameralnej. W tamtejszej szatni czekały zawsze dyżurny krawat i marynarka. Był to bowiem lokal, w którym tolerowano gości nietrzeźwych, ale nie pobłażano ubranym bez obowiązującej tam elegancji. Bywali Marek Hłasko, Krzysztof Komeda, Władysław Broniewski, Zbigniew Cybulski, Bogumił Kobiela i śliczne młode aktorki.

Podobno parkiet zawsze był pełny. Kwitło życie towarzyskie i uczuciowe w znacznie bardziej frywolnym klimacie, niż po drugiej stronie ulicy w kawiarni PIW. Tam przy stoliku zawsze eleganckiego Antoniego Słonimskiego (na górnym zdjęciu) siadywali Adam Ważyk, Paweł Hertz, a w czasie wizyty w Polsce nawet i Jean-Paul Sartre w towarzystwie Simone de Beauvoir. Ale – jak wspomina świadek tego zdarzenia – słynny egzystencjalista nie zrobił wielkiego wrażenia na gospodarzach.

– Mówiło się dowcipnie, bez cenzury i bez moralizowania – opowiada Janusz Głowacki, jeden z bywalców Czytelnika. – W Nowym Jorku spotkanie dwóch pisarzy jest niemożliwe, chyba że... w wypadku samochodowym. – Byli goście pożądani i niechętni. Miernikiem był Tadeusz Konwicki – zauważa w filmie Gustaw Holoubek.

W Europejskim środowisko artystyczne ustępowało pola bywalcom z wypchanymi portfelami, ale i tu na „harcerzyka”, czyli wódkę z sokiem, wpadali Ireneusz Iredyński i Józef Prutkowski. Do Bristolu po przeciwnej stronie ulicy zachodziły na kawę Nina Andrycz i Kalina Jędrusik.

Ulubionym miejscem satyryków był Marzec przy placu Trzech Krzyży. Można tam było spotkać Jerzego Jurandota i Janusza Minkiewicza. Mieszczącego się po sąsiedzku Lajkonika polubiło szczególnie środowisko plastyczne – opowiada o tym Barbara Hoff. Z kolei przewodnikiem po legendarnym, warszawskim SPATiF jest Kazimierz Kutz, który siadywał przy stoliku ze Stanisławem Dygatem. – Wieczorem aktorów było najmniej – wspomina. – Schodzili się ludzie różnych pokoleń, którzy szukali przyjaciół, ciekawego towarzystwa. Ludzie, którzy nie mogli pogodzić się ze swoim losem tu właśnie topili swe zmartwienia.

Widzowie dowiedzą się też, kim był pan Franio, jaką sztuczkę wykonywał każdego wieczoru aktor Bronisław Pawlik, który generał wypił bruderszaft z Bohdanem Tomaszewskim (na dolnym zdjęciu), a także, kogo okpił Marek Piwowski. Opowieść o najważniejszych warszawskich kawiarniach i restauracjach, które – jak mówi jeden z bohaterów filmu – pełniły funkcję terapeutyczną, jest podróżą do świata żyjącego we wspomnieniach i anegdotach. – Spośród tych magicznych miejsc ostał się tylko Czytelnik – mówi autorka filmu. – Dzisiaj nie ma już, niestety, takich miejsc, gdzie się ludzie nie umawiają...

[i]Tam, gdzie się ludzie nie umawiali

19.00 | TVP Kultura | piątek, sobota, niedziela, poniedziałek[/i]

Pierwszą wizytę ekipa filmowa składa w szacownej kawiarni U Literatów na Krakowskim Przedmieściu, gdzie regularnie przesiadywali reprezentanci środowiska pisarskiego. Po latach przyznają, że z pieniędzmi bywało różnie, a w lokalu można było nie tylko spotkać się ze znajomymi, ale także bawić się za półdarmo. Tolerowano nawet nic niezamawiających gości.

Marek Nowakowski zwierza się Januszowi Krasińskiemu, że przyszedł tam po raz pierwszy w 1958 roku, po wydaniu swej debiutanckiej książki. Miejsce oczarowało go, bo zobaczył pisarzy różnych opcji i pokoleń. Np. Jerzego Putramenta grywającego na pieniądze w szachy z Januszem Szpotańskim. Przychodzili też donosiciele, kiedyś jednemu z teczki wypadł magnetofon, o czym opowiada Barbara Hoff.

Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu