Jakież on znał figlarne numerki, jakich chytrych podstępów nie stosował, by wkupić się w jej łaski. A to penisa pokazał, cóż, że sztucznego, skoro i tak zabawie nie było końca. Innym razem, gdy prosiła, by uciął sobie drzemkę, bo bzdury wygaduje, łeb sobie uciął. To znaczy: nie sobie, tylko świni, ale co za różnica, wszak o szok chodziło, nie o wyraz twarzy.

Nastał ten dzień niewymowny, gdy spytała, czy darzy ją uczuciem prawdziwym. Nie musiał odpowiadać, to było w oczach, okularach, nowej fryzurze i języku tak giętkim, że robił więcej, niż pomyślała głowa. – A ty mnie, najdroższa, choć tania zarazem? – odbił piłeczkę. – Jak mógłbyś wątpić... – wyszeptała. – No, to idę – rzucił dziarsko. – Idę im wszystkim pokazać!

Nie zdążyła, speszona jego doświadczeniem z gumowymi przedmiotami, zapytać, co i komu będzie pokazywać, gdy już ciągnął pierwszą ofiarę. Tęgi to był jegomość, z Kalisza chyba, a i mowa jego niewąska, głównie o tym, że się trzeba odchudzać. Potem zwerbował Korę, choć nie mózgową, Środę, choć nie pucharową, wreszcie reżysera, który jak komuś wrzucał, to kucał.

Ale po zlocie naiwnych w Sali Kongresowej patrzyła już na niego inaczej. Czy to zdecydowało, że włosy miał nażelowane, czy to, że katolików chciał pognać na Półwysep Apeniński, coś w niej pękło, choć nie to, na szczęście, o czym państwo myślicie. Rozstali się w milczeniu, ona nie przyszła, on wrzeszczał pod jej tarasem przez ostatnią szczekaczkę.

Próbował jeszcze zaistnieć w programach Moniki Olejnik i Tomasza Lisa, robił za eksperta do spraw nowych partii, które miały osiem razy takie poparcie jak on. Tłumaczył, że ma oddziały w 18 województwach, choć w jego kraju było ich tylko 16, i obiecywał, że odda mandat poselski, ale nie oddawał. Czekał na choćby jedno jej słowo. Dlatego, kiedy listonosz przyniósł wiadomość, cieszył się jak dziecko. Ale na kartce było napisane: „Oddaj jeden procent podatku na partię, która ma jeden procent poparcia”. Obok widniało jego zdjęcie, a w tle ona – Polityka. I jej odręczny dopisek: „Przepraszam, że cię zawiodłam na manowce. Dziś wiem, że buty, które ci dałam, były dużo za duże i dlatego wypychałeś je słomą. Cóż, kultury w takim wieku się od zera nie nauczy”.