Uspokajam fanów – laureatka Grammy już w pierwszym odcinku pokaże próbkę swoich wyjątkowych umiejętności wokalnych. Tym razem zaprezentuje się jednak przede wszystkim jako aktorka. 37-letnia wokalistka ma już w dorobku kilka występów filmowych, teraz przyszło jej się zmierzyć z główną rolą.
Grana przez Jill Scott (na zdjęciu z prawej) bohaterka: pulchna, ale pełna wdzięku i niezwykle sympatyczna Precious Ramotswe znalazła się właśnie na życiowym zakręcie. Rozwiodła się z mężem, którego jedynym atutem jest to, że pięknie gra na trąbce. Ale poza tym – bił małżonkę i doprowadził do tego, że straciła dziecko. Czara goryczy się przelała, gdy zmarł ukochany ojciec Precious, który wpoił córce zasady uczciwego życia i miłość do ojczystej Botswany.
Otrzymane w spadku po ojcu stado krów kobieta postanawia spieniężyć i przenieść się do miasta Gaborone, gdzie chce otworzyć pierwszą w kraju kobiecą agencję detektywistyczną. Pomysł oryginalny, gorzej z realizacją. Dzięki pomocy przyjaciół: zwariowanej sekretarki, sąsiada fryzjera i podkochującego się w Precious właściciela warsztatu samochodowego, agencja w końcu rozpoczyna działalność. Sprawy, którymi zajmuje się pani detektyw, mają różny kaliber. Raz trzeba zdemaskować fałszywego ojca, innym razem – dostarczyć dowodów na niewierność męża. Są zlecenia zabawne, jak poszukiwania czworonożnego pupilka pewnej rodziny, ale i bardzo poważne: wytropienie porywaczy dziecka.
Precious, nazywana Mamą Ramotswe, szybko odnajduje się w swoim nowym fachu. Fakt, że jest kobietą, bardzo jej w tym pomaga – umie słuchać ludzi, rozmawiać, a jeśli zajdzie potrzeba, nie waha się użyć wdzięku.
Jill Scott, Amerykanka z Filadelfii, w roli pani detektyw z Botswany radzi sobie doskonale. Pięknie brzmi jej wyuczony afrykański akcent. Niewątpliwą atrakcją serialu są też urokliwe pejzaże Czarnego Lądu. Mogą się podobać dowcipne dialogi. Osobiście, bardzo przypadł mi do gustu komentarz na temat pieniędzy – że każdy dzień suszy przybliża nas do deszczu. Oby tak było, niezależnie od strefy klimatycznej.