Niech to wystarczy za cały komentarz. Jeszcze lepsza wiadomość jest taka, że wkrótce w polskich telewizjach będzie dużo więcej reklam. W Wielkiej Brytanii ludzie się przed tym obronili, bo Unia dopuszcza odrębność. Nasi rządzący mówią telewizyjnemu badziewiu „Welcome to Poland”. Minimalne przerwy między reklamowymi blokami zostaną skrócone z 20 minut do 10. Dozwolone będzie stosowanie product placement, co oznacza, że np. w „M jak miłość” wszyscy mogą nagle oszaleć na punkcie czajników bezprzewodowych, a podczas scen łóżkowych zbliżenia obejmować będą wyłącznie metki porozrzucanych ciuchów. Fachowcy (he, he...) od reklamy wplotą w nasze seriale serki „Bryndza”, bryndze „Serek”, sweterki w serek, nawet bryndzę na sweterku. Dopuszczalne staną się reklamy w trakcie programów informacyjnych, więc przed wyborami w „product” zamienią się politycy, „placement” zaś to będą poselskie ławy. I tylko Ryszard Kalisz zapłacze, że się nie rozdwoi.
To i tak nic wobec plansz, którymi telewizje spoliczkują nas ostatecznie. Jak podała m.in. TVN 24: „Programy, w których pojawiać się będzie jakikolwiek rynkowy produkt, mają być wyraźnie oznaczone na początku, na końcu oraz w momencie wznowienia programu po przerwie na reklamę, tak by uniknąć wprowadzenia widzów w błąd”. Za to doprowadzanie widzów do szewskiej pasji jest okey. „Uwaga, w tym odcinku »Boomu nad klepiskiem« zobaczą państwo osiedle Budopolu w Kozich Dołach, gdzie wciąż jeszcze można rezerwować mieszkanka siedmio- i ośmiopokojowe”. I to samo po przerwie reklamowej? Może po prostu wypełnić wszystkie przerwy w reklamach reklamami przerw w reklamach?
Ministerstwo Kultury twierdzi, że product placement i tak już często pojawiają się w polskich produkcjach, więc teraz będą oficjalnie i z planszami. TVN 24, o dziwo, nie zorganizowała w tej sprawie dyskusji, nie było pytań zadawanych na ulicach przypadkowym przechodniom, nie było ekspertów w studiu i bezpośrednich relacji z bieguna północnego. Komentarz stacji dotyczący wprowadzenia nowelizacji w życie brzmiał: „W tej kwestii resort kultury jest spóźniony już ponad trzy miesiące”. Przecież aż się prosiło przy okazji tego spóźnienia zareklamować jakiś fajny kalendarz! Najlepiej z gołymi babami.
[link=http://blog.rp.pl/feusette]blog.rp.pl/feusette[/link]