Jamie Oliver, sympatyczny Brytyjczyk, znany jako Naked Chef, ulubiony obok Gordona Ramsaya i Nigelli Lawson kucharz Wyspiarzy, telewizyjna gwiazda i autor bestsellerów poświęconych gotowaniu, od lat toczy walkę z niewłaściwymi nawykami żywieniowymi. I namawia rodaków do zmiany stylu życia.
Przez wiele miesięcy był z kamerą częstym gościem w stołówkach szkolnych, kręcąc program „Jamie w szkolnej stołówce”. Okazało się, że brytyjskie dzieci karmione są fatalnie. A to, niestety, nie może pozostać bez wpływu na ich zdrowie, a nawet życie. Dietetycy alarmują, że najmłodsze pokolenie Brytyjczyków tylko z powodu złej diety będzie żyło krócej! Jeszcze więcej zatrważających faktów Jamie ujawnia w swoim najnowszym programie, zatytułowanym wymownie: „Jak jeść i przeżyć”. Niestety, to nie jest przejęzyczenie: nieodpowiednia dieta naprawdę może nas zabić.
Żeby to uzmysłowić widzom, Jamie zaprosił do udziału 18 ochotników, tzw. przeciętnych Brytyjczyków. Wspierany przez lekarzy i dietetyków analizuje ich styl życia i sposób odżywiania się, pokazuje, jakie popełniają błędy i co im z tego powodu grozi. Jamie nikogo nie oszczędza: pulchnym mówi wprost, że są otyli. Ale szczupli po obejrzeniu tego programu też nie będą spać spokojnie: u wielu z nich tłuszcz odkłada się w narządach wewnętrznych, a jeden z najmłodszych uczestników, dwudziestoparoletni student z niewielką nadwagą, już ma niepokojąco otłuszczoną wątrobę.
Trochę statystyki. W ciągu 30 lat styl życia bardzo się zmienił. Jemy głównie gotowe dania zawierające dużo tłuszczu, soli i cukru. Efekt? Przeciętny Brytyjczyk przytył 4 kilogramy, kiedyś co dziesiąty mieszkaniec Wysp cierpiał na otyłość, dziś już co czwarty. I raczej nie pocieszałabym się, że dane te dotyczą wyłącznie Brytyjczyków...
Z badań wynika, że otyłość skraca życie o siedem – dziesięć lat. Ma też inne konsekwencje, np. większe ryzyko zachorowania na cukrzycę, choroby serca i układu krążenia. Lista dietetycznych grzechów jest długa. Objadamy się słodyczami i fast foodami, które tylko zaśmiecają żołądek, zapominamy natomiast o warzywach i owocach, które są źródłem bardzo potrzebnego błonnika.