Niewątpliwie – trzeba wiele odwagi, by nakręcić taki film. Kamera została ustawiona w domu rodzinnym. Nie pokazała idylli. – Ty miernoto, bez wstydu i żadnych ambicji! – wykrzykuje do autora filmu jego matka.

Marcin Koszałka nie odzywa się ani jednym słowem. Cierpliwie wysłuchuje obelg z ust matki i ojca, długiej listy pretensji i zarzutów.

Rodzice mówią o nim: kretyn, półgłówek, idiota, drań, szubrawiec, szmaciarz, beztalencie... Wypominają, że nie zdał na biologię, potem psim swędem dostał się bez egzaminu na AGH, a jeszcze później przez trzy lata za ich pieniądze studiował socjologię. Wreszcie dostał się na Wydział Operatorski. Mówią gorzkie słowa o nocach spędzanych przez syna poza domem. – Widać, że z ciebie pijak – tobie już nos sinieje – mówi matka. Dobre słowa towarzyszą jedynie wspomnieniom z dzieciństwa Marcina. Ale gdzieś zagubiła się tamta radość.

Film zdobył m.in. nagrodę Prix Europa na festiwalu filmowym w Berlinie, a na Krakowskim Festiwalu Filmowym wyróżnienie jury „w uznaniu dla odwagi w demaskowaniu obłudy życia rodzinnego i inteligentne wykorzystanie formy cinema verite”.

[i]0.10 | tvp kultura | piątek[/i]