Bowiem widzowie w Cannes oglądali inny film, od tego, który my możemy obejrzeć. A dla widzów z Hongkongu przygotował podobno jeszcze coś innego.
Już sam tytuł jest wieloznaczny. „2046" to numer pokoju hotelowego, w którym bohater był szczęśliwy, ale także tytuł pisanej przez niego powieści w odcinkach, w której w konwencji science fiction przywołuje swe byłe i obecne miłości, a akcja rozgrywa się właśnie w tym roku. Ale są jeszcze odniesienia pozafilmowe. W 2046 r., po
50 latach statusu przejściowego, zgodnie z umową podpisaną przez Denga Xiaopinga i Margaret Thatcher Hongkong stanie się integralną częścią Chin.
Miłosne perypetie pisarza, który boi się trwałego związku z kobietą, są pretekstem do refleksji nad stosunkiem przyszłości do przeszłości. Akcja rozgrywa się w latach 60. XX w., ale co jakiś czas odjeżdża wirtualny pociąg do przyszłości z ludźmi spragnionymi odzyskania zagubionych wspomnień. To rodzaj kina, które albo bez reszty porywa, albo irytuje.
23.50 | TVP Kultura | Piątek