Widowisko przynosi dreszcz emocji w kluczowych scenach: Wielkiej Improwizacji, egzorcyzmów, Widzenia Księdza Piotra. Miedziewski jako reżyser wielu nagradzanych monodramów jest specem od prowadzenia aktorów w złożonych psychologicznie intymnych sytuacjach.
Duchowa szamotanina bluźniącego Bogu Konrada (Albert Osik), jego zapasy z Duchem (Michał Lewandowski) czy nagłe spokornienie ich obu przed krzyżem Księdza Piotra (Ireneusz Kaskiewicz) – to intrygujące sceny, których widz nie zapomni. Gwarantuję.
W obrzędzie dziadów w kaplicy z grupy wykonawców reżyser wyławia solistów. Po szamańsku roztańczonego Guślarza (Caryl Speed), ale i przyzywane dusze. Tu już Miedziewskiego instynkt nieco zawiódł. Nic nie tłumaczy grania postaci męskich przez kobiety i vice versa. Młody aktor wdzięczący się jako Dziewczyna i wysokim modulowanym głosem domagający się rozciągnięcia na ziemi przez chłopców, żeby „pofiglować z niemi”, wprowadza obce autorowi treści. Tak uprawiana nowoczesność w teatrze to reżyserski blamaż.
Na szczęście podobne zgrzyty łagodzi wymowa innych scen, np. z dystyngowaną Pani Rollison (Ewa Konstanciak) i cynicznym Senatorem (Jerzy Karnicki), co pomaga nam wyjść z teatru w przekonaniu, że poemat Mickiewicza nieodmiennie intryguje nas i wzrusza.
Adam Mickiewicz „Dziady”, reżyseria Stanisław Miedziewski, adaptacja Marcin Bortkiewicz, scenografia Wojciech Stefaniak, kostiumy Joanna Jaśko-Sroka, muzyka Monika Zytke, premiera 5 października 2007 r., Teatr Nowy, Słupsk – pokazy w Warszawie: 20, 21 listopada, Teatr Roma.