Inscenizacje „Burzy” Janusza Wiśniewskiego oraz rumuńska „Miarka za miarkę” były z pewnością wydarzeniami. Poznański spektakl wychodzi poza utwór Szekspira. Pojawiają się w nim inni bohaterowie znani z wcześniejszych inscenizacji. Są przywołania teatru śmierci Tadeusza Kantora, jest odniesienie do utworów Wyspiańskiego, Mickiewicza, cytaty z „Ziemi jałowej” Eliota i „Doktora Faustusa” Manna. Prospero (Mariusz Puchalski), gospodarz wyspy, to filozof, mag i czarodziej. Staje się też sędzią dla innych, a przyglądając się im, dokonuje rozrachunku z własnym życiem. Wierzy w potęgę Dobra i moc Przebaczenia, ale Zło powraca. Pojawia się w postaci Kalibana (Mirosław Kropielnicki), który mści się za dawne upokorzenia, bo nie jest w stanie wybaczyć.
Przedstawienie Wiśniewskiego zagrane jest po mistrzowsku przez cały zespół. Widzowie siedzą po dwóch stronach sceny, nie tylko otaczając wyspę, ale stając się jednocześnie współuczestnikami tej opowieści. Magiczny nastrój buduje muzyka Jerzego Satanowskiego.
Na tegorocznym gdańskim festiwalu nie zawiódł dobrze znany festiwalowej publiczności Silviu Purcarete. Jeden z najwybitniejszych reżyserów rumuńskich tym razem sięgnął po „Miarkę za miarkę”, tworząc współczesny, przewrotny moralitet o skrywanych namiętnościach, podłości i sile przebaczenia. Jak zwykle u tego reżysera są odniesienia do minionego systemu panującego w Rumunii.
„Burza” i „Miarka za miarkę” to wielkie inscenizacje z udziałem doświadczonych artystów. Ale było też warte odnotowania przedstawienie w wykonaniu młodych. „Romeo i Julia”, spektakl objazdowy szekspirowskiego Teatru Globe z Londynu. Zachwycająca inscenizacja rozgrywająca się w plenerze, gdzie rolę zaplecza sceny i magazynu kostiumów pełnił stary zdezelowany „hipisowski” volkswagen. To na jego dachu rozgrywała się słynna scena balkonowa. Grupa młodych aktorów zachwycała świeżością, zaangażowaniem i świetnym warsztatem.
W tym roku Szekspir okazał się jednak także i gąbką, która wchłania wszystkie, nawet najbardziej dziwne odpady. Tak było w przypadku „Lumping in Fargo” młodych Kalifornijczyków. W treści totalny groch z kapustą niemający nic wspólnego z Szekspirem, w dodatku w bardzo niedoskonałym wykonaniu.