Warszawską inscenizację przygotowuje Ondrej Spišák, który ma spore doświadczenie w wystawianiu tekstów Słobodzianka. To on zrealizował „Sen Pluskwy“ w Teatrze Wybrzeże, „Merlina. Inną historię“ w Narodowym i Laboratorium Dramatu oraz „Malambo. Argentyńską historię“ w Laboratorium Dramatu.
„Nasza klasa“ powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń. Słobodzianek przyznaje, że bezpośrednią inspiracją stało się dla niego stare zdjęcie uczniów szkoły z Jedwabnego. Na jednej fotografii znaleźli się osądzony w procesie morderca, jeden z nielicznych Żydów ocalonych z pogromu oraz córka właściciela stodoły, w której doszło do tragedii.
– Zastanawiałem się, co robiły te dzieci 10 lipca 1941 roku – mówi Słobodzianek. – Które z nich zginęło w stodole? A które do stodoły okutym kijem zaganiało? Które „tylko“ się przyglądało? A które chapało co się da z tego, co po Żydach zostało?
Dramaturg czerpie ze źródeł naukowych i dziennikarskich, ale nie zajmuje się relacjonowaniem wydarzeń historycznych. Podejmuje próbę zrozumienia mechanizmu, który doprowadził do tragedii. Przede wszystkim zaś stawia pytania. Dlaczego do tego doszło? Kto zawinił? Interesują go zagadnienia dotyczące wolności i przeznaczenia. Prowokuje widzów do zastanowienia się, co sami zrobiliby na miejscu bohaterów „Naszej klasy“.
Zdaniem Ondreja Spišáka ten dramat opowiada o tym, w jak ogromnym stopniu polityka i ideologia mogą zdeterminować ludzkie życie.