Miłośnicy Krystyny Jandy doskonale pamiętają ją jako tytułową bohaterkę zagraną brawurowo w dramacie Eurypidesa w Teatrze Powszechnym w reżyserii Zygmunta Hübnera. Kiedy więc tamta Medea zapowiadała teraz Medeę w swym Teatrze Polonia z Magdą Boczarską, wszystko wydawało się proste. Boczarska jest jedną z najciekawszych młodych aktorek, świetnie się sprawdza w rolach psychologicznych.
Oryginalność scenariusza Kate Mulvany i Anne-Louise Sarks polega jednak na tym, że nie tylko przenoszą dramat Eurypidesa we współczesność, ale też opowiadają go z punktu widzenia dzieci. I to obaj synowie, a nie Medea, są bohaterami spektaklu. Matka pojawia się kilkakrotnie i jest łącznikiem pomiędzy poszczególnymi obrazami.
Debiutująca w teatrze Dorota Kędzierzawska w pracy z dziećmi ma bogate doświadczenie filmowe.
Teatralny eksperyment z „Medeą" zakończył się sukcesem. Po długich próbach z udziałem czwórki aktorów amatorów od szóstego do dziewiątego roku życia powstał spektakl niezwykły, poruszający. Dziewięcioletni Janek Rogaliński i prawie ośmioletni Adaś Tomaszewski (którzy występują na zmianę z Feliksem i Wincentym Mateckimi) byli prawdziwi i naturalni.
Oglądamy ich, jak w dziecięcym pokoiku odgrywają sceny wojny. Tak jakby opowiadali bajkę. Odgrywają przed sobą poznanie rodziców: Medei i Jazona. Mówią o ich wielkiej miłości. I o tym, że w życiu taty pojawiła się nowa kobieta. Całej tej opowieści towarzyszy wręcz baśniowa animacja, narysowana dziecięcą, nieporadną ręką, Widzimy więc słodkie obrazki i list pisany z potwornymi bykami do nowej narzeczonej taty, ponoć młodszej i piękniejszej od mamy. To zestawienie dziecięcego świata, pełnego szczerości i otwartości, z tym piekłem, którego za chwilę staną się ofiarami, jest najbardziej poruszające.