Narzekają, żrą, trawią, komponują z nagich ciał żywe obrazy w przestrzeni wyłożonej bułkami z McDonald'sa. Oglądamy piekło współczesnego konsumeryzmu, w którym jedynym celem jest upaść jeszcze bardziej. Jeszcze mocniej. Z premedytacją. ?W proteście przeciwko temu, jaki jest świat. Bo pomimo prób naprawy to wciąż „sfałszowany raj z resztek piekła".
Absurdalna kontestacja odbywa się w kontrze do postaci Chrystusa i aktu zbawienia. Działania bohaterów pełne są odwołań do arcydzieł malarstwa i muzyki przedstawiających ukrzyżowanie Chrystusa. Odgrywane są w formie pantomimy i na fortepianie.
„Golgota Picnic" przedstawiana jest przez przeciwników jako spektakl bluźnierczy, tymczasem pokazuje osoby bluźniące, śmiem twierdzić, w krzywym zwierciadle – jako przykład upadku współczesnego życia duchowego.
Świat bohaterów Garcii nie jest ideologicznie jednorodny. Mamy postać, która szydzi z guru dzisiejszej lewicy, m.in. Sławoja Żiżka, a także antyglobalizmu. Pod ostrzałem znajduje się idea rewolucji.
Tematem spektaklu jest również zawłaszczanie Męki Pańskiej, której dokonywali konkwistadorzy, ale i najwybitniejsi malarze, m.in. holenderscy mistrzowie robiący na tym interes. ?W cywilizacyjnym procesie akt cierpienia wyabstrahował się z kontekstu religijnego. Golgota została skomercjalizowana i zdesakralizowana, również przez samych chrześcijan i Kościół.